Że przytoczę takie wydarzenie. 
Poneważ planuję zostać mistrzem wszechświata w kickboxingu dosyć ciężko pracuję na treningach a po takim treningu wracam do domu tak zpruty, że nie do końca panuję nad członkami. Powroty wypadają mniej więcej w porze obiadowej więc krzątam się po kuchni i wymyślam co zjeść. Nie wiadomo po co postanowiłem w międzyczasie wymyć ekspres do kawy, którego używałem dwa dni wcześniej a w tym celu muszę udać się do kibla żeby wyrzucić fusy. No i robię zdecydowany zwrot i krok naprzód i PIZD! kopnąłem małym paluszkiem w kant komody stojącej przy wyjściu z kuchni. Zasadniczo czas języka myśli jest zwodniczy i ciężko wyrażalny ale w ułamku sekundy pomyślałem mniej więcej : "Ja pierdole! Za chwilę ból dotrze do świadomości więc złapać się czegoś, nie drzeć mordy i wytrzymać". Zjeżyły mi się włosy, poszła fala gorąca i... nic. Pomyślałem, że mam farta, umyłem ekspres, poszedłem sprawdzić co w necie i wróciłem do kuchni wyjąć rozmrożonego kurczaka z lodówki. Widzę, że kot wącha coś na posadzce ale ciemnawo jest i nie widzę co. Zapalam światło i kurwa scena z horroru, normalnie Piła 666. Krew rozsmarowana po białej podłodze między lodówką, kuchenką i zlewozmywakiem, ślady wychodzą na przedpokój, do kibla i dalej, aż do pokoju. Oczywiście skarpeta od spodu nasiąknięta a ja znowu się spociłem: pewnie otwarte złamanie albo paznokieć zerwałem ale chuj trzeba to obejżeć. Paluszek rozcięty jakoś dziwnie, jucha się leje ale w sumie nie było tak źle bo przemyłem i się naprawiło wszystko. W każdym razie to było dziwne i zapragnąłem się podzielić.