Produkowali dopalcze i amfetaminę - namierzyło ich CBŚ

Policjanci z CBŚ zlikwidowali w Warszawie nielegalną wytwórnię tzw. dopalaczy. To pierwsza tego typu wytwórnia namierzona w Polsce - poinformował rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Sokołowski.

"Dopalacze" to legalnie sprzedawane substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków.

Wczoraj w jednym z mieszkań na terenie dzielnicy Wawer policjanci zabezpieczyli specjalistyczną linię oraz substancje do produkcji "dopalaczy" i amfetaminy. W ręce funkcjonariuszy wpadli 49-letni Krzysztof D. i 71-letni Eugeniusz J. - chemicy, którzy już wcześniej byli karani za produkcję amfetaminy. Zatrzymani mężczyźni odpowiedzą za produkcję i handel narkotykami. Grozi im do 5 lat więzienia.

CBŚ zarekwirowało 5 tys. tabletek tego specyfiku przygotowanych do sprzedaży. Policjanci przejęli też kilkaset kilogramów substancji chemicznych. Z badań laboratoryjnych wynika, że jest to PMA, narkotyk od kilku lat nie spotykany w Polsce, ponieważ trudno go wyprodukować - informuje policja.

Lubelska prokuratura sprawdza, czy doszło do przestępstwa narażenia życia lub zdrowia mieszkanki Lublina, która kupiła "dopalacze" i po ich spożyciu poczuła się źle. Zlecono kolejną opinię biegłych w tej sprawie.


Przepraszam co wrażliwszych ale będę bluzgał w tym poście bardziej niż zwykle także jakby co to proszę zasłonić oczy. Co za pierdolone kurestwo. Ręce opadają bo chociaż tego rodzaju sensacji naczytałem się już sporo to zawsze jest jakaś granica, której przekroczenie owocuje u mnie eksplozją frustracji. Co za jebany gniot. Jak można wypuścić takie gówno a co najlepsze pochodzi ono z dzisiejszego wydania najbardziej opiniotwórczej, najpoważniejszej i najdroższej gazety codziennej w Polsce - z Rzeczpospolitej. W takich momentach najbardziej nienawidzę naszej rzeczywistości społecznej i poddaję się irracjonalnemu gniewowi plując jadem na lewo i prawo. Oczywista nierzetelność tych doniesień jest tak oszałamiająca, że nie czuję nawet sensu wytykania po kolei wszystkich naruszeń rozsądnego dziennikarstwa przez skurwysyna lub dziwkę ukrywającą się pod pseudo "pmaj", szanownego autora. Zaraz pójdę do apteki, kupię aspirynę (oczywisty "dopalacz"), opierdole całe opakowanie, poczuję się źle i zarządam śledztwa w tej sprawie. W zeszłym tygodniu zeżarłem tuńczyka kupionego w Tesco i miałem sranie - uroczyście rządam dochodzenia i żeby jeszcze w ramach zadośćuczynienia prokurator i jego koledzy z CBŚ , w mundurach galowych zdjęli sobie nawzajem spodnie i powtykali jeden drugiemu łby w dupę. Od dzisiaj wszystkie legalne substancje chemiczne, z których można zrobić coś nielegalnego podciągamy pod kategorię "dopalaczy". A co, jak producent może dymać prawo to gazeta może dymaćproducenta żeby pokazać, że też umie być perfidna bo to misja przecież, społecznie porządana, cóż obiektywność gdy bandy ćpunów rabują na ulicach i ojczyzna w potrzebie.

A to cukierek z przed dwóch dni:

Toruńska nadzieja dla zagrożonych eutanazją

17 osób wybudzono w ostatnich latach ze śpiączki w placówce w Toruniu. Lada dzień o tym, czy powierzyć jej syna, zdecyduje Barbara Jackiewicz, która prosi o prawo do zabicia go

Janina Mirończuk, szefowa Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Fundacji Światło, nie wahała się ani chwili. Gdy kilkanaście dni temu usłyszała dramatyczny apel Barbary Jackiewicz o prawo do zabicia syna Krzysztofa, który od prawie ćwierć wieku jest w śpiączce, od razu zdecydowała: zaproponujemy mu miejsce w ośrodku. Natychmiast, chociaż w kolejce czeka 59 osób. – Ale nikt żadnej z tych osób nie chce zabić – tłumaczy Mirończuk, która 16 lat temu założyła w Toruniu niepubliczne hospicjum, a pięć lat temu zakład dla pacjentów w śpiączce.

– Pani Jackiewicz potrzebuje pomocy. Świetnie opiekuje się synem, ale jest wyczerpana – mówi Mirończuk, która długo rozmawiała przez telefon z matką Krzysztofa.

– Chcę poznać personel, warunki w ośrodku. Od wrażenia, jakie na mnie zrobią, uzależniam oddanie tam syna – mówi „Rz” Barbara Jackiewicz. Może być spokojna. 37-osobowy personel zajmuje się nie tylko pielęgnacją pacjentów, ich rehabilitacją, ale próbuje też wyprowadzić ich ze śpiączki. Od 2005 r. udało się wybudzić aż 17 osób.

W ośrodku mają na to własną metodę. Pobudzają pracę mózgu, przypominając zapachy, dźwięki, obrazy, kształty, które chorzy znali. – Ten ośrodek daje nadzieję udręczonym rodzinom – mówi ks. prof. Franciszek Longschamps de Berier, który pracował w zespole ds. bioetycznych przy premierze.

Dlaczego takich placówek nie ma w Polsce więcej? – Dla chorych w śpiączce nie ma miejsca w naszym systemie ochrony zdrowia – uważa Mirończuk.

– NFZ nie pokrywa pełnych kosztów takiej opieki – wyjaśnia prof. Adam Stępień, neurolog z Wojskowego Instytutu Medycznego. Jego zdaniem pacjent powinien być pod opieką państwa tak długo, jak wymaga tego jego stan zdrowia. Poseł PO Jarosław Gowin uważa, że wzorem Niemców powinniśmy postawić na tworzenie ośrodków społecznych. – Ludzie z poczuciem misji są często bardziej profesjonalni i wkładają w tę pracę więcej serca – przekonuje.

Temat eutanazji pojawia się w polskiej debacie od niedawna. Ostatnio w związku ze sprawą zagłodzonej na śmierć Włoszki Eluany Englaro. – Ta dyskusja pogłębi wiedzę Polaków o problemach bioetycznych. Wierzę, że w naszym kraju eutanazja pozostanie zakazana – mówi Jarosław Gowin.



No rzesz ja pierdole serdecznie w dupę Gowina, księży i jebanego autora tych sensacyjnych doniesień: alleluja nie musimy zabijać ludzi w śpiączce bo czasami się budzą! Szkoda słów i w tym momencie usuwam Rzeczpospolitą z pozycji mojej strony startowej bo już rzygać mi się chce. Problem w tym, że to kolejne wspaniałem medium jakie wkurwiło mnie na maksa i znika z piedestału i nie bardzo mam już gdzie szukać. Może jakaś agencja informacyjna zza granicy, sam nie wiem. Kurwa jak psieje wszystko i co raz bardziej trzeba się oszukiwać i przymykać oczy żeby podtrzymać pogodę ducha.


Hunterze S. Thompsonie niech zstąpi duch Twój i odmieni oblicze Babilonu, tego Babilonu.