Slam, reż. Marc Levin

Jak to jest możliwe? Jak to jest możliwe, że nigdy nie wiedziałem tego filmu ani o nim nie słyszałem? Slam nakręcony został w 1998 roku przez Marca Levina, wciąż mało znanego reżysera, którego pozostaje największym osiągnięciem (nagroda na Sundance film festival i w Cannes). Sekret tkwi chyba we współautorach scenariusza czyli młodych, offowych, czarnych aktorach wśród, których znalazł się Saul Williams grający też główną rolę. 
      Nie będę się rozwodził nad tym płodem kinematografii bo to i tak obowiązkowa pozycja dla każdego kogo interesowałaby taka recenzja. Jako rekomendacja powinno wystarczyć samo nazwisko, które padło przed chwilą
      Z mojej strony chcę tylko dodać: jest to chyba pierwszy z obejrzanych przeze mnie filmów, który tak dogłębnie, poziom po poziomie analizuje fundamentalną idee wolności oraz moment,  którym wolność łączy się z dobrem. Bomba po prostu. Nie bez znaczenia musi pozostawać tu fakt, że Saul Williams skończył filozofię zanim poszedł do szkoły aktorskiej:]
      Twoja wolność jest tam, w więzieniu - jaaa dystrybutor amerykańskich filmów na Europę pewnie zemdlał jak usłyszał to zdanie, zakładając oczywiście, że raczył obejrzeć dzieło z etykietą undergroundu. Ciekawe ile jeszcze takich pereł kryje kraj, który uporczywie stara się utwierdzić nas w przekonaniu, że jest zamieszkany przez samych kretynów.
      Aha, za muzykę odpowiedzialny jest Dj Spooky, znana postać ale nie pamiętam skąd. Pewnie z jakiejś audycji radiowej muszę go pamiętać chociaż jak przeczytałem nagrywał dla Trojan Records a tej wytwórni nie trzeba przedstawiać żadnemu fanowi jamajskiej muzyki, nawet takiemu ignorantowi jak ja, więc może to to. Obejrzyjcie ten film koniecznie a jeśli na dodatek jesteście raperem lub poetą to powinniście już w tej chwili przeczesywać torrenty.