O sztuce współczesnej, czyli "Roccotytes"

Tichon: A więc uważasz, Roccotytesie, że powinniśmy wystawić w formie performensu nasze pomysły zapisywane na JZD.
Roccotytes: Tak. Zwłaszcza pomysł z nagrywaniem dilu narkotykowego. Wiesz co to byłby za szok, Tichonie? Policja, media. Ludzie by w to uwierzyli. Byłby to świetny performens. Musicie to zagrać.
T: My? 
R: Tak. ty i Moreira. Nie możecie całe życie się chować. Czego się boicie? Czy znasz, Tichonie, różnicę pomiędzy sexem a masturbacją?
T: A jakże.
R: No właśnie. Wy się mastrurbujecie, podczas kiedy tutaj trzeba wejść w ten temat ostro.
T: Nie podniecaj się zbyt mocno Roccotytesie. Twierdzisz więc, że każdy kto ma pomysły powinien je odgrywać na performensie?
R: A wymyślając te sytuache nie widzisz ich w przestrzeni? Czy nie sytuujesz od razu tego gdzieś w realności? Czy nie widzisz zdziwionych min ludzi, którzy to oglądają? Ja mam tak zawsze.
T: Nie. Ani ja ani Morieira nie mamy ciągot aktorskich. Możliwe to, Roccotytesie?
R: Jak to? Nie chcecie grać? Wszyscy chcą grać. Wszyscy grają. Wszyscy są Kacprami.
T: A czy skoro wszyscy chcą grać, to również wszystko ma być grane?
R: Oczywiście. Wiersze, muzyka, sztuki, publicystyka, sacrum, profanum, filozofia, nauka, wszystko musi zostać odegrane. Ma stanowić całość. Musi być w dynamice. Wszystko musi skofnforntować się z rzeczywostością. To potrzebuje tylko poruszyciela. Ruchomego poruszyciela oczywiście. Nie chcesz być ruchomym poruszycielem Tichonie?
T: To tak się da? Nieważne. Wnioskuję z tego co mówisz, Roccotytesie, że ludzki świat idealny to świat performerów zaś idealnych rzeczy to świat performensów. Czy mam rację?
R: Z grubsza rzecz biorąc.
T: Czy nie wydaje Ci się, że wtedy zaciera się granica pomiędzy widzem, twórcą, dziełem? Rzeczą użytku codziennego a tworem artystycznym? Czynność naturalna z czynnością sztuczną? Nie myślisz, że jeśli wszystko jest sztuką to nic nią nie jest? A jeśli każdy jest aktorem, to do kogo kierujesz swoją grę? Czy nie jest tak?
R: Masz rację.
T: I skąd do cholery pomysł, że wszyscy chcą być aktorami? Sztuka, podobnie jak filozofia, musi spełniać pewne kryteria żeby nią była. W innym wypadku staje się pustą gadaniną, bądź pajacowaniem. Nie jest filozofem ten, kto wnioski metafizyczne wyciąga z ogrodzenia obserwowanego nocą, mającego jakoby oddzielać nicość od nicości. Nie jest muzykiem ten, kto wychodzi na scenę, chaotycznie wali kijem w blaszany kubeł, wydobywając w tym samym czasie szumy z radioodbiornika. Wreszcie nie jest aktorem ten, kto wychodzi na scenę z wanną pełną śniegu i bełkocze coś do ludzi swoim wymiętym przez alkohol głosem.
R: Ludzie Ci są performerami.
T: Ale czymże jest performens? W którym miejscu go ustuować, jeśli nie jest on sztuką? Ma być tylko czczą prowokacją? Jeśli tak, to najlepszymi preformerami są gwiazdy z pierwszych stron kolorowych gazet. Logika, Roccotytesie. Dorby smak, mój Kreolski Przyjacielu. Oto kryteria! 
R: Zatkałeś mi usta tą piekną mową o Tichonie. Ale... czy skorko nie chcecie odgrywać z Moreirą Waszych pomysłów z JZD, to czy możemy je zrobić z moją grupą w Kartonie? 
T: Oczywiście Roccotytesie. Dajecie nam 70% zysków oraz prawo do zachowania wizerunków. Do wieczora odewzie się do Ciebie mój Samoański Adwokat. 
R: Jeszcze jedno: czy nie zorganizowałbyś wieczorku poetyckiego u siebie, na Miliardalatświetlnych 15? 
T: Zapomnij.