Marzenia spełniają się latem

Marzyłem o polskim sierpniu, polski sierpień dobiega końca. Żeby doświadczyć go w pełni okazałości z pomocą Tichona spełniłem marzenie o wyprawie do Poleskiego Parku Narodowego. Było tak jak sobie wymarzyłem a nawet lepiej bo łatwiej, przyjemniej, pogoda była podczas tych trzech dni na pojezierzu idealna, wszystko było pięknie z wyjątkiem powrotu ale to tylko wzmacnia twierdzenie, że wszystko przed nim było pięknie. Milczący powrót był i bolesny. Spełnione marzenia otwierają przestrzeń dla nowych. Dużo ich jest więc zamieniamy je na plany, plany na przyszły rok. Marzyłem też o wakacyjnym wyluzie. Wieczorem wybraliśmy się więc z Tichym do Behemota na urodzinową imprezę lokalu. Gdyby tą imprezę przenieść nad jezioro z nad, którego tego samego dnia wróciliśmy, spełniło by się moje marzenie o idealnym wakacyjnym wyluzie. Sobie siedzieliśmy sobie z Tichonem, dużo słuchaliśmy, dużo patrzyliśmy, niewiele rozmawialiśmy i wiedzieliśmy, że zasługujemy wobec siebie na to wszystko. Rozstaniemy się teraz z Tichonem na tydzień. Pozbieramy myśli, On tam ja tu, poszukamy piękna, On tam ja tu. Marzymy z Tichonem o wspaniałym bankiecie dla przyjaciół. Już niedługo, gdy pozbieramy piękne myśli, przebierzemy je w piękne pomysły, które urzeczywistnimy w Raju, już tuż tuż. Nie mogłem zasnąć tej nocy. Przesadziłem z pięknem i marzeniami. Powrót do domu miałem piękny, sierpniowy, z tych co rodzą nowe marzenia, z tych co nie dają spać.