Gastrofaza o 13 rano w Polsce - przepis na sałatkę Tichona

Zainspirowany blogiem (link podam niżej) traktującym o różnym podejściu do znanej dolegliwości o nazwie gastrofaza, postanowiłem również podzielić się moimi doświadczeniami z tym przeuroczym stanem. 
Wiadomo, na JZD gastrofaza wiąże się z jedym. Wczoraj gastro pojawiło się około 2 w nocy. Pojechaliśmy więc do Ashlama na deptaku. Tam ja zjadłem falafla, Moreira mega kebaba, a na deserek po ichniejszym ciastku na ciepło z lodami. Nie wiem czy to dlatego, że graliśmy później jeszcze w fife, czy może dlatego, że przestałem wogóle kontrolować mój organizm, obudziłem się głodny. 
Często tak mam, że prawdziwe gastro przychodzi dopiero rano. Teraz było podobnie tylko że bardziej.
Zawsze na śniadanie jem skomponowany przez siebie zestaw płatków z mlekiem i miodem. Zjadłem pełną miseczkę. NIc nie poczułem... W tym momencie przypomniałem sobie, że ktoś kiedyś powiedział, że przede wszystkim należy słuchać swego oraganizmu. Zamknąłem więc oczy i wsłuchałem się w siebie. Usłyszałem: "idź do Novej". Wyszedłem z domu i kiedy się ocknąłme byłem już spowrotem. Przede mną leżały puszki: tuńczyk w kawałkach w sosie własnym, małże marynowane, oliwki zielone bez pestek, dwie bułki i oczywiście pałerrejdziak. "Będzie sałatka". Pootwierałem, zmieszałem, niedoprawiłem wcale a teraz wdychając to co nazywa się oddechem płetwonurka, konsumuję mój przysmak pisząc tego posta. Jest to moje Drugie Śniadanie o 13 rano w Polsce.  
http://gastrofaza.blogspot.com/