La Roux

Przyznam, że posłuchuję trochę radia. Dosyć często nawet, głównie jest to radio Euro. W radiu Euro taki kawałem mi wpadł w ucho ale nie zanotowałem tytułu ani artysty, zapamiętałem za to kilka słów z refrenu no i znalazłem ostatecznie: La Roux "In for a kill". La Roux to jedna pani co śpiewa i jej producent, który robi też klawisze, innymi słowy jest to duecik, angielski duecik a powód, dla którego poświęcam mu posta to fakt, że jest on egzemplifikacją ciekawych zmian na rynku muzycznym, jakże autorom tego bloga umiłowanemu zagadnieniu. Otóż La Roux to absolutny debiutant, debiutantka raczej (la roux = ruda). Na Wyspach mega debiuty pojawiają się średnio dwa razy w tygodniu i tamtejszy rynek dostosował się do tego zjawiska i funkcjonuje nawet pod jego kontem. Z tego też powodu La Roux jeszcze długo pozostanie debiutantem to znaczy będzie podtrzymywać ten status. Jak? No więc tak naprawdę ta dwójka działa już co najmniej od 3 lat ale mimo ogromnego sukcesu i napiętego grafiku koncertowego jedyne co wydali to dwa single. Co bardziej dociekliwi znajdą na ich MySpace dwa jeszcze numery ale nie ma ich nigdzie po za tym, nawet na Youtube. Na Youtubie można za to znaleźć co najmniej trzy oficjalne remixy ich największego hitu robione przypuszczalnie przez bardzo nieprzypadkowych ludzi. O wydaniu albumu nigdzie nie wspomina się ani słowem bo po co w sumie? Po co boksować się z dystrybutorami, umowami, pierdołami a zysk i tak już dzisiaj z tego żaden. Co innego koncerty, tych grają w chuj chociaż oczywiście nie ma żadnych przecieków nagrań do sieci (sam doświadczyłem, że na dużej imprezie w Anglii człowiek może się poczuć jak w Oświęcimiu gdy na balkonach stoją ochroniarze z latarkami mocnymi jak miecz świetlny i snopem wskazują swoim kolegom ludzi chcących coś nagrać czy zdjęcie nawet zrobić). Z koncertów jest mega chajs a ludzie się na nie garną bo przecież nie mogą kupić sobie płyty połechtani tylko singlem z radia. Wszystko wkoło tego projektu jest wykalkulowane. Wokalistka młodziutka, egzaltowana i wystylizowana z algorytmiczną precyzją a muza - elektropop wstrzelony bezbłędnie w koniunkturę. Podsumowując, net rządzi i to dobrze chyba. Może z wyjątkiem faktu, że net równa się mp3 (album La Roux jak już wyjdzie to bankowo do ściągnięcia z sieci za opłatą). Lubię mp3 słuchać na ulicy ale w domu to nie dają już rady.


O kurwa to przegięcie już! Chciałem umieścić tu teledysk ale nie da się - zabronione! Nieźle, proszę link w takim razie: 
http://www.youtube.com/watch?v=ELRD8ZMYmrA

Ha! Znalazłem wersję bez teledysku, bardzo mi się podoba ta piosenka:)