Der Baader Meinhof Komplex

Oj długo czekałem na możliwość obejrzenia tego filmu. Pierwsze wzmianki prasowe o tej produkcji dotarły do mnie jeszcze późną jesienią a następnie pojawiały się informację o premierach w kolejnych krajach aż po Polskę. W Lublinie odbył się jeden pokaz a było to jakieś dwa tygodnie temu, no ale nie mogłem akurat odwiedzić Chatki Żaka w wyznaczonym dniu. Wszedłem więc w posiadanie tego obrazu "klasyczną" drogą poprzez nasze umiłowane medium.
Najpierw sedno: Der Baader Meinhof Komplex opowiada historię grupy opętanych durniów, którzy pod szyldem RAF (Rote Armee Fraktion - Frakcja Armii Czerwonej) przez niemalże 10 lat (1968 - 77) bardzo skutecznie terroryzowali aparat państwowy Niemiec Zachodnich mordując, kradnąc, wysadzając i porywając tych, których uznali za wrogów mającej się dokonać ich rękami rewolucji socjalistycznej czy komunistycznej - chuj z tym. Film stara się ukazać całą historię (od źródeł do śmierci założycieli grupy) obiektywnie, to znaczy nie gloryfikując ani nie potępiając bohaterów. Niemniej jednak losy takich postaci budzą niemal odruchową sympatię i trzeba być bardzo ostrożnym żeby nie ulec czarowi młodych, pięknych i często nagich (o tak goluśkich dupeczek przewija się mnóstwo) buntowników (na wikipedii już w pierwszym zdaniu określa się ich jako freedom fighters). Inna sprawa, że naturalizm obiektywnego obrazu przemocy zawsze przechyla szalę na drugą stronę - głównie poprzez oświetlenie nonsensu ludzkich tragedii, które często pozostają na trzecim planie historii. 
Sam obraz jest wyśmienity. Reżyser Uli Edel dokonał dzieła z prawdziwego zdarzenia. Przekrój czasowy akcji jest znaczny a do tego dochodzą liczne, egzotyczne plenery i drogie efekty specjalne czyli film z pewnością nie był łatwy do zrobienia. Przedstawia się tu, w dodatku bardzo liczne sylwetki, różnych postaci, z których każda miała w rzeczywistości swoją tragiczną historię. A, no i są to postacie autentyczne, często żyjące jeszcze do dzisiaj podobnie jak mniej lub bardziej bezpośrednie ofiary ich działań. Nie lekki materiał ale twórcy podołali. Również aktorom nie można wiele zarzucić (Martina Gedeck, Moritz Bleibtreu, Johanna Wokalek - to trzy główne role ale pozostali nie odstają na krok). 
Wracając do historii, tym co powinno uderzyć najbardziej jest jej bliskość, tak geograficzna jak i czasowa. Na początku pojawia się małe podsumowanie ówczesnych wydarzeń, którymi targany był cały, niemalże świat i to jest to co najmocniej trafiło we mnie - znamy te wszystkie fakty ale jakże rzadko ujmujemy je jako pewną całość, zatrważającą całość. Jeszcze 50 lat temu nasza cywilizacja dawała raz po raz dowody żałosnej bezmyślności i żenującej hipokryzji i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że wszystko było niemal jawne. Cały ten syf wypływał za pośrednictwem dziennikarzy na powierzchnię ale i tak nie szło nic z tym zrobić. To wszystko, te zabójstwa i wojny, działo się jak odgórnie i bezdyskusyjnie narzucone i nikt, ani rewolucjoniści ani konserwatyści nie mogli wygrzebać się z tego burdelu. Dlaczego? Bo to wszystko były jeszcze echa Drugiej Wojny Światowej czyli największej porażki w dziejach człowieka i trzeba było to ścierpieć w ramach przyjęcia bezwzględnej odpowiedzialności. Niemniej jednak nie usprawiedliwia to ludzi podobnych tym z grupy Baader - Meinhof. Nic nie usprawiedliwia takiego tragicznego braku wyobraźni, empatycznej wyobraźni, która moim prywatnym zdaniem jest cnotą kardynalną, że posłużę się językiem jaszczurów. Fatalny ideowy egoizm - oto druga strona barykady. Empatyczna Wyobraźnia contra Ideowy Egoizm, to psychomachia, to dobro i zło, przynajmniej w jednej ze swoich masek. 
I to wszystko, żyje jeszcze dzisiaj i będzie odżywać intensywnie raz na jakiś czas bo taka już tkwi drzazga w społecznym sankcjonowaniu przemocy. Pomyśl o tym jeśli zdecydujesz się kiedyś wyjść na ulicę i rzucać kamieniami w witryny banków, sklepów, w samochody, policję, faszystów, antyfaszystów, komunistów czy gejów. Siła zdeterminowanej jednostki jest potężniejsza niż na codzień myślimy, widać to wyraźnie w tym filmie, ale ciężka sprawa - ukierunkować ją, być podmiotem historii, nie przedmiotem ideologii, robić rewolucję w głowach a nie tylko zamieszanie w rozpruwanych trzewiach - robić tak żeby nie lała się krew po prostu.