Fikcyjna fikcja - opowiadanie

Podstarzała prezenterka TV rozmawia chwilę z operatorem po czym energicznym krokiem wychodzi przed obiektyw kamery. Głos z reżyserki odbija się echem po studiu, zapalają się światła. Zgromadzeni na widowni mrużą oczy i prostują się na krzesłach. Techniczny poprawia mikrofon przy zawsze eleganckim i schludnym żakiecie prowadzącej.
- Dobry wieczór państwu. Jak codziennie o tej porze na antenie telewizyjnej "dwójki" wita państwa Ewa Drzyzga. Rozpoczynamy Warto Rozmawiać.
Brawa publiczności. Około setki osób, przekrój przez lądy i pokolenia klaszcze głośno i wymienia się pierwszymi wrażeniami z wizyty w studio lokalnej europejskiej telewizji.
- Dzisiaj temat jak zwykle trudny, burzliwy i czekający na państwa osąd. Zgromadzeni w studio wyrażają swoją opinię na bieżąco natomiast państwo przed odbiornikami mogą wysyłać VSMSy na numer 321666. Przywitajmy naszych dzisiejszych gości!
W studiu zapada kompletna cisza gdy zza elementów dekoracji wychodzą dwaj nastolatkowie. Idąc obok siebie próbują rozglądać się ale snopy świateł scenicznych kują ich przymrużone oczy. Jeden wyciąga staromodne ciemne okulary i nakłada na nos, drugi potyka się lekko o kable ale docierają do foteli gdzie wyciągniętą ręką wita ich prowadząca Ewa. Ma srogi wyraz twarzy. Nie widzą jeszcze setki twarzy na krzesłach w głębi sali. Kolesie opadają miękko w wygodne fotele i rozglądają się. Ewa dyscyplinuje ich chrząknięciem. Jeden z chłopaków jakby odruchowo podaje jej chusteczkę higieniczną. Ewa trochę zbita z tropu odmawia gestem.
- Moimi i waszymi gośćmi są dziś Moreira Tichy i Tichon Moreira. Dwudziestopięciolatkowie, genetyczni i kulturowi spadkobiercy pokolenia Zielonej Fali jak mówi się o czasach wielkiej ekspansji marihuany z końca pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Wasi ojcowie podobno byli ziomami jak wy. Czy identyfikujecie się z tym co robili i kim byli?
- Siema Ewo. Sęk w tym, że oni sami się z tym nie identyfikują. Chodzi o to, że ludzie nie zauważyli w tedy, że dzieje się coś nie zwyczajnego. Nasi ojcowie nie kumali przez dłuży czas i do dzisiaj nie do końca kumają, że mieliśmy wtedy do czynienia ze zjawiskiem bezprecedensowym w historii ludzkości. Nigdy wcześniej zioło nie było tak popularne i tak rozpowszechnione. Ludzie jarali niezależnie od kraju, kontynentu, wyznania, wszędzie mogłeś spotkać zioma.
- Bzdura! - słychać protest z głębi studia - Bzdura! - tym razem chór.
Ewa pozwala żeby jeszcze przez trzy sekundy szmer płynął po sali po czym zdecydowanym machnięciem ucisza kilkadziesiąt osób.
- Wszyscy ćpali?
- Nie no z ich opowieści wynika, że nie było to coś co na co dzień widziałeś na ulicy. Trzeba było wiedzieć o co chodzi a jak wiedziałeś o co chodzi to widziałeś to co przed innymi skryte.
- Sowa wylatuje o zmierzchu - wtrąca wyższy z chłopaków.
- W każdym razie z wewnątrz trudno było sobie uświadomić to co wiemy dzisiaj, tym bardziej jeśli w ogóle Cię to nie obchodziło. Ich przez dłuższy czas nie obchodziło. Później obeszło na chwilę, poszło i teraz znowu ich nie obchodzi.
Ewa obraca się do publiczności.
- Wielu nie obchodziło. Obejrzyjmy wspólnie materiał filmowy.
Światła gasną a oczy zgromadzonych w studio kierują się na telebim znajdujący się za plecami Tichona i Moreiry. Oni sami patrzą w monitor stojący u ich stóp. Widać na nim centrum jakiegoś miasta, wielkie szklane budynki a pomiędzy nim ulice, po których biegają postacie w garniturach. Głos reportera:
- Socjologowie rozpoznali niedawno zjawisko, które stoi u źródeł Wielkiego Krachu Ekonomicznego, z którym borykają się dzisiaj rządy państw całego świata ale przypomnijmy.
Na ekranie wyświetla się czarno-białe zdjęcie człowieka w garniturze sprzątającego z chodnika roztrzaskanego laptopa podczas gdy na około wiatr bawi się kartkami papieru zapełnionego drukiem. Obok leży skórzana teczka. W tle po prawej stronie widać troje młodych ludzi niewzruszenie przyglądających się sytuacji. Narrator opowiada:
W ostatnich miesiącach gospodarki większości rozwiniętych krajów borykają się z problemem niedoboru kadr. Brakuje posłańców, sekretarek, asystentów ale przede wszystkim menadżerów. Uniwersytety zanotowały siedemdziesięcioprocentowy spadek liczby absolwentów na wydziałach prawa i ekonomii. Wiadomo już, że wiele uczelni, z braku zainteresowania, zrezygnuje z rekrutacji na te kierunki na przyszły rok akademicki. Brak wykwalifikowanych kadr doprowadził do znacznego przeciążenia dotychczasowych pracowników sektora finansowego i spadku obrotu danych. Jeszcze do niedawna przeciętny pracownik korporacji generował bezpieczne 5mb/s co przy stałym dopływie nowej siły roboczej gwarantowało stabilność wzrostu gospodarczego. Gdy kadr zaczęło brakować produkcja na głowę wzrosła do 7mb/s a następnie do 10mb/s co okazało zbyt dużym przeciążeniem dla większości zatrudnionych. Jeszcze nigdy nie mieliśmy do czynienia z taką liczbą młodych rencistów. Dotychczas nikt nie wiązał tego zjawiska z kryzysem w jakim znalazł się współczesny sport. Od dwóch lat nie padają rekordy a wiek emerytalny sportowców przesunięto do granicy lat sześćdziesięciu. Trzeba było wielu analiz by odnieść te problemy do niedawnej wielkiej kompromitacji rządów Polski i Rosji, które wypowiadając sobie wojnę nie przewidziały powszechnego braku rekruta w wyniku czego z garażu nie wyjechał ani jeden czołg a wojna została zawieszona do odwołania. Ludzi pomiędzy 20 a 28 rokiem życia rzadko widuje się w centrach miast - nie kupują, nie pracują, nie walczą, nie mnożą się.
Światła w studio zapalają się a Ewa mówi patrząc prosto w obiektyw kamery:
- Pokolenie Zielonej Fali stanowi kilkuletni wyłom w populacji, który właśnie teraz stanowić powinien trzon siły produkcyjnej większości krajów świata.
- Czy czujecie się odpowiedzialni za zaistniałą sytuację? - Ewa zwraca się do chłopaków.
- W ogóle - szybko odpowiada Moreira Tichy.
- Oczywiście, że odpowiedzialni są nasi rodzice i rodzice naszych rówieśników ale oni dumni raczej są z tej odpowiedzialności. Popatrz na dzisiejszą sztukę. Takiej eksplozji twórczości nie było od czasów antyku - rozwija wypowiedź kolegi Tichon Moreira.
- No tak ale czy obrazki, muzyka i wiersze zastąpią nam wirtualne Euro? - pyta prowadząca jednocześnie zatrzymując zdecydowanym spojrzeniem odpowiedź w ustach Moreiry. - Nie mniej jednak to twojemu ojcu zawdzięczamy fakt, że problem jest przejściowy. Dzięki niemu ludzie się opamiętali.
- Można tak powiedzieć. Opisał on swoje sp(ostrzeżenie) - zaakcentował Moreira - na blogu, którym było JZD jeszcze zanim przerodziło się w ruch społeczny. Opisał w charakterystyczny dla siebie sposób w krótkim profetycznym opowiadaniu i zapomniał o tym, przez co sam nie do końca zdążył się ogarnąć ale dał do myślenia paru młodszym od siebie ludziom, idea poszła w lud i Zielona Fala załamała się, wciąż możesz niemal spostrzec miejsca, w których to się stało... - zamyśla się.
- Ale czy wy i miliony wam podobnych nie macie żalu?
Moreira i Tichon jakby nie usłyszeli. Rozglądają się po sali ale reflektory ustawione są tak, że nie sposób rozpoznać żadnej konkretnej twarzy na widowni.
- Dobrze zobaczmy co na to nasi telewidzowie.
Na ekranach wyświetlają się kolorowe słupki.
- Na pytanie czy czujesz się ofiarą Zielone Fali, 78 procent naszych widzów odpowiedziało: tak. Zobaczmy.
Pojawia się wąsata twarz w dużym zbliżeniu.
- Maciej z Poznania się kłania. Czuję się ofiarą. Nie rozumiem co mówią, nie rozumiem co robią, w ogóle ich nie rozumiem. Dziękuję.
Inna twarz.
- Mój syn był menadżerem w N... - nazwa korporacji zostaje wycięta przez realizatora - Najpierw pracował za dwóch, później za trzech, później już w ogóle nie sypiał. Zawał w wieku lat 30. Lekarz powiedział, że to przez metaamfetaminę. Jeśli nie ja jestem ofiarą to kto?
- To byli nasi telewidzowie - Ewa energicznie przechodzi przez pierwszy plan. Podbiega techniczny i wręcza jej mikrofon. Ewa siada na pustym krześle w trzecim rzędzie widowni.
- A ty co o tym myślisz?