"Trans. Dostojewski." Wodziński Majchrzak Duo, czyli koncert na prawdę i piękno


Cóż to takiego ten tytułowy "trans"? Trans z łaciny oznacza: za, poza; z tamtej strony, i stosuje się jako pierwszy człon wyrazów złożonych oznaczjący: przez, poprzez; poza-, za-, zdrugiej strony. (za: "Słownikiem wyrazów obcych" PWN 1980). Samo natomiast "trans" oznacza stan podobny do niepełnego snu, charakteryzujący się obniżoną świadomością lub stan podniecenia, niepokoju, wzmożonej energi. (za: j.w.) Wodziński zdaje się rozumieć to słówko jako związane ze z wzmożonym działaniem. Działaniem jednak przypadkowym, niemetodycznym. Powodem tego, jest zatracenie możliwości odróżniania dobra od zła, i tu kolejne, tym razem rosyjskie słówko raskolRaskol oznacza wyłom, rozłam. W skutek takiego rozłamu w cerkwii prawosławnej w XVIIw., zdaniem Wodzińskiego doszło w Rosji do zatracenia możliwości rozróżniania Chrzystusa od Antychrysta, ideału Madonny od ideału Sodomy, dobra od zła, czyli do sobowtórności. To spadkobiercami tego paradygmatu, paradygmatu raskol, mają być bohaterowie Dostojewskiego oraz chyba sam autor. To przez tę dezorientację w kwestiach elementarnych jakimi są kwestie etyczne, życie zaczyna się jawić jako eksperyment, jako działanie bez określonych horyzontów, ale zawsze działanie jakieś. Nie dopuszcza się tu bierności a ciągłą czynność, trans, z tym że bez wartości. 
Ciekawe jest to, że Wodziński wogóle nie używa takich pojęć jak wartości, nihilizm, czy wolność. Zdaje się filozofować na temat Dostojewskiego w czysto metaforyczny sposób. Lubuje się np. w metaforze "filozofowania siekierą" nie ugruntowując tego w twardych pojęciach. Może jest to metoda pedagogiczna, a może metodologia zajmowania się myślami egzystencjalizującymi. Mnie jednak sprawia ona wiele kłopotów.
Siekiera dla Wodzińskiego symbolizuje możliwość wyboru pomiędzy jej zastosowaniem jako narzędzia do rąbania drzewa, czy staruszek (analogia do Raskolnikowa ze "Zbrodni...", którego imię z kolei jest analogią do pojęcia raskol ), czyli pomiędzy wyborem dobra lub zła, choć wybór ten dokonywany jest chyba po omacku. Wodziński pokazuje na końcu wykładu jeszcze trzecią możliwość, czyli możliwość "wyrąbywania dziur w świecie", "dochodzenia łaski za pomocą siekiery". Znaczy to, że nie chodzi o wybór dobra lub zła, lecz o wyjście poza ten wybór (może tu rownież odnosi się ten "trans"?). Oczywiście słusznie na myśl przychodzi tu Nietzsche, jednak NIemiec nie mówił nic o łasce, natomiast u Dostojewskiego chodzi właśnie o nią. O łaskę otrzymywaną spoza dualizmu dobro - zło, jeśli dobrze to rozumiem.
Wiele tu pytań i wiele wątpliwości nasuwa mi się po wysłuchaniu tego wykładu. NIe chcę na razie polemizować z Wodzińskim, gdyż wydaje mi się, że nie dostrzegam ukrytego gdzieś haczyka. Podobno mają być jeszcze kolejne spotkania na których będzie mowa o Dostojewskim i może w ich trakcie coś mi się rozjaśni. Za poważne to sprawy by po jednym wykładnie pozwolić sobie na jazdę po filozofie takiego kalibru. Pozwolę sobie jednak na ową jazdę jeśli będę pewny, że rozumuję zgodnie z intenjcami autora.
Mówiąc o wykładzie jako o całości, należy jeszcze dopowiedzieć dwie rzeczy: 1. Majchrzak jest mistrzem. Swoim odczytaniem "Boboka" zahipnotyzował publiczność na ponad 20min. 2. Po co siedzi ten łysy pan pomięszy Opryńskim a Wodzińskim? To chyba ksiądz jest, bo pamiętam jak się próbował rzucać na wykładnie o Nietzschem, ale generalnie to błyszczy on jedynie łysiną. 
Gorąco polecam następne wykłady i wznoszę swe modły do bóstw wszelakich by cykl ten nie kończył się jeszcze. Może uda się jeszcze troche popobudzać Lubelaków do myślenia, czego oni sami bardzo pragnął, gdyż znowu sala pełną była. Ja sam chętnie się popobudzam w ten sposób, gdyż ze względu na wykonywane zajęcia zarobkowe mogłem być wcześniej tylko na jednym ze spotkań. Teraz nadchodzi sezon rozumu, więc nawet soboty będą intelektualne.