20 urodziny LSM

      -     Fajnie, że jesteście. Jak zwylke punkutalnie.   
-    Przypadek.
-    Siema.
-   Tusior, idziesz potem z nami do Graffiti na melanż?
-    Nieeee, muszę popracować. Poza tym nie lubie reggae.
-       Ja też nie, ale może być grubo.
-       Ciekawe czy są jeszcze bilety.
-       Słyszałem, że nie ma.
-       Celebrytka nam zalatwi wjazd.
-       Palimy?
 
 
-       Sbiriłiłap, skibiriłęk..
-       Mc dzwoni.
-      Siemasz ziom… co? gdzie? My? A gdzie możemy być? u mnie jesteśmy. Nooo, od 20stej siedzimy. Średnio kumam… Co? gdzie? Aaaa… nie wiem, podobno nie ma biletów… do Ciebie? Dupeczki? To spalimy jeszcze jednego i jedziemy…… co? gdzie?....
 
-       Jaaaa, prawie wjebaliśmy się w niego,widziałeś to Moreira? To wariat!!!
-       Jaaaa…. Wchodzisz z nami?
-       Proste…
-       No, zawiniemy Mc i jedziemy na urodziny do Graffiti.
-       Kurwa jak wysoko.
-       Jak to w Wysokim Domu.
-      Ile tu ludzi.
-       Siema wszystkim.
-       Siema, siema…
 
-       Tak, tak robię doktorat.
-       Nieeee, nie palimy z lufki. Czekamy na zioma i zapalimy bata.
-       Dzięki za wódke.
-       Alkohol pijemy, ale rzadko. Tzn, jakby ktoś szedł do sklepu to ja bym duże Tyskie prosił. Naprawde pójdziesz? Jesteś super.
-       Do Graffiti? Nie wiem, podobno nie ma biletów.
-       No, nie ma co ryzykować. Chociaż zadałbym tam szyku.
-       Dobra nie czekamy na niego, palmy.
-       Palę i lecę… pracować.
-       Tak, na Umcsie. Ty na Kulu? Nie, wcale nie wydaje mi się, że jesteśmy konkurencją. Bardziej myślę, że się uzupełniamy.
-       Nie wiem, może gdzie indziej pójdziemy…
-       Stary, zajebistego lolka skręciłeś. Klasyk.
-       To co, Tusior pojechał pracować, idziemy do niego?
-       Ok, a po drodze po łakocie…
 
 
-       Dzwonił Deficyt.
-       Są bilety?
-       Zapomniałem zapytać.
-       … w Archiwum melanż dla gimnazjalistów, i tak dotarliśmy do Ciebie.
-       Spoko, mam nowe, grube szkło.
-       Masz otwieracz do wina?
-       Nie mam. Trzeba nożem.
-       Ja to zrobie.
-       Ja tego nie zrobie.
-       A ja zrobie butle.
-       Robisz świetne kanapki. Będziesz ją jadła?
 
-       No i chyba już nie pójdziemy na te urodziny.
-       Ważne, że uczciliśmy je na swój sposób.
-       Noooo, troche się na beforek przedłużył.
-       A raczej beforek niepostrzeżenie zlał się z afterkiem.
-       Nieważne gdzie, ważne że uczczone.
-       To ja włącze „Człowieka z kamerą“.
-       Skęcamy jeszcze?
-       Nie mam siły.
-       No, nie palmy, jest 4, mam dość.
-       Myślę, że nikomu to nie zaszkodzi.