Prawie jak "Bal u Senatora" tylko bardziej optymistycznie i w lokalnym wymiarze. Dla Agatki.

Wczoraj miało miejsce oficjalne otwarcie nowej lubelskiej knajpy. Otwarcie było z pompą, dla Vipów, dlatego nikt nas imiennie nie zaprosił, ale i tak przyszliśmy. Niestety Moreira musiał iść do domu, gdyż dziś miał ważną rozmowę zawodową. U boku Piżamowej i Bździcha, po dopalaczowym kopniaku i kilku browarach poszliśmy zadać szyku na jaszczurzym bankiecie. Przybyliśmy już po częściach oficjalnych i artystycznych, ale w dobrym momencie: większość już była zdrowo najebana, część gości wyszła, koleżanki nasze za barem. Na wyluzie więc przesliśmy przez salę główną i nim ktokolwiek z nas kupił sobie browar już szamaliśmy z pańskiego stołu. Wiadomo, z pańskiego za darmo smakuje najlpepiej. Vipy już nam troche zeżarły ale na szczęście nie wszystko. Z Bździchem rzuciliśmy się na jakiś śmierdzący ser (śmierdzący w przypadku sera znaczy wypasiony), Piżamowa skupiła się na paście z tuńczyka. Był jeszcze łosoś na takich ciastkach i pomidory z sosem serowym i wogóle szama nie z tej ziemi. Byla to pora kiedy ujarany mózg wysyła meila do żołądka o rozpoczętym procesie gastrofazacji. Ten z kolei odsyła do bani Re, że przyjął, co powoduje, że mózg przechodzi w stan spoczynku a całością zawiaduje żołądek. Musieliśmy wyglądać strasznie bo przechodzące Vipy patrzyły na nas dziwnie. Niektóre nawet komentowały: "panowie spokojnie, zapłacone" powiedział jeden z człownków pewnego znanego kabaretu. Nie było to miłe, gdyż nie zauważył Piżamowej Agatki. (Swoją drogą żeby nie zauważyć Agatki trzeba być albo ślepym albo gejem). Próbowałem ripostować ale poszedł dalej a mi wypadł tylko kęs z gęby, więc już nie próbowałem jej otwierać  w takich prostackich celach. Najedliśmy się do syta, po czym udaliśmy się do baru po piweczko. Za to już zapłaciliśmy. Zasiedliśmy wygodnie w sali na dole, niedaleko nas był duży stolik Vipów, ale my udawaliśmy że nas to kompletnie nie zraża, bo w sumie nas nie zrażało. Potem przyczłapał Mc, potem Bombello z jakimś ziomem, pózniej Mały Drwal się zjawił, nasze koleżanki zza baru z nami posiedziały, chłopak jednej z nich również był, czyli w sumie rozkręciliśmy całkeim uczciwy melanż alkoholowy. Wkoło łaziły najebane Vipy - Vipy przez cały nasz tam pobyt bardzo miłe były - my też coraz bardziej zaczynaliśmy orbitować, aż wkońcu wylądowaliśmy w zawsze otwartej i gościnnej bazie kosmicznej przy Miliardalatświetlnych 15. 
W sumie to samego lokalu nie chce mi się komentować. Były już tam imprezy, niektore nawet opisane na niniejszej witrynie, a teraz po odmalowaniu postanowili zrobić oficjalne otwarcie. I może to i dobrze, bo może to zapewni im reklamę na początek, chociaż target chyba troche zły sobie wybrali. Ja bardzo wierzę w to miejsce, i mam nadzieję, że ktoś tego nie spierdoli, choć już na początku widać pewne fragmenty które aż się proszą  do spierdolenia. Czas pokaże...