Wspomnienia z bankietu JZD 5.IX.2009.

A jak ma panie być? Źle jest, jak było. Kradno wszystkie jak kradły. Tusek kradnie, Pawlak panie, niby swój a kradnie i ta Unia. Panie nie było, było źle, jest, to i gorzej jest. Zboże ceny takie że to nawet za benzyne się panie nie zwraca. Ajjjj, daj pan spokój. I ta młodzież przeklęta. Keidyś to było, że do pracy szła i do kościoła szła. A teraz.... Moje syny to wszystkie za piniądzem za granico siedzo. Przynajmniej tego funta robio. Tyle dobrego. Ale dzisiaj to, pan myśli że ja nie wiem? Łoooo, nie dalej jak w środe. Przyjechały, te co to kupiły u nas we wsi dom. Te z Lublina panie. Przyjechał ten młody. Znowu to innym samochodem, bo widzisz pan, jego wożą. We dwóch widziałem przyjechały. 20 minut nie minęło jak już te ich łubu dubu. Takie pohukiwania. Ja to na Polsacie widziałem kiedyś jak to te murzyny robiły. Jak ten młody przyjeżdża to zawsze huczo te murzyny z głośników na cało wieś. Moja krowa takie mleko jakieś niedobre wtedy daje. Poszłem pod płot posłuchać. I słysze: siedzo, gadajo, że to ja nic z tego nie rozumiem i na dodatek jeszcze kaszlo. One chyba nie umio papierosów palić 
bo nie dość że jak palo to rzadko samemu, tylko podajo jeden drugiemu, to jeszcze czasem się krztuszo. Raz zaleciał taki zapach do mnie za płot, to to ładnie pachno te ich papierosy. Takim zielem pachno. Potem jesszcze jeden samochód przyjechał. Widziałem, wysiadł z niego jeszcze jeden chłopak, taki ładnie ostrzyżony nawet, na łyso jak we wojsku to się strzygo i taka dziewczyna. Panie, normalnie jak z reklamy jakiego mydła czy perfum, mówie panu. Taka gładka, to ja z daleka widział. Stara mnie zawowałała na kolacje to poszłem, ale długo do nocy słyszał ja jeszcze to huczenie: ał rajt ał rajt ał rajt, czy jakoś tak. 

We czwartek to jakoś cicho było. Ten młody sam został. Kosił trawe chyba. Ja to nie pojmuje po co one te trwa koszo jak ani krów nie majo, ani królików nie majo. Ale koszo to koszo... Przynajmniej czym się zajemą a nie tylko gapi się, wiejski głupek jeden, w te książke i nic nie majo z tego. U nas był kiedyś jeden taki, to skończył w domu wariatów bo z koniami gadać zaczął. Czytał, czytał i zwariował, panie.
W piątek znowu przyjechały do niego. I jak zaczęły łomotać w piątek tak łomotały już do niedzieli panie. W sobote z rana przyjechały następne,  a ja widziałem że szykuje się coś większego. Se znalazłem takie miejsce w krzakach, że nijak mnie nie zobaczysz. I siedze i patrze i łoczom nie wierze. Łażo to one bez celu po tym podwórku, oczy to jakieś małe majo wszystkie, gadajo coś, że to ja nie wiem co, czasem gibajo się do tej ich tłuki co jak krajzega sąsiada napierdala, panie, i tak bez przerwy. To grila tego se robio, to znowu siedzo, kręco te papierosy i palo. Dużo tego palo. Dużo palo tych zwykłych ale tych 
kręconych też dużo. I żeby to one jeszcze normalnie jakiejś gorzałki się napiły. A to ja panie widział co one pijo. Te wina na ten przykład. Ale nie takie, jako to my tu na wsi pijem. Takie normalne za 6zł, to nie. Takie widać ładne, co to kiedyś u pana były tu na półce ale ktoś z miasta kupił. Albo bioro te wódke i wlewają do szklanki i dodają jakieś cuda tam panie. Ja to w polsacie widział. Na to drinki panie mówią. I pijo i pijo. Łod rana tak. 
I w te sobote, to jak przyjechały te pierwsze o 11, to później jeszcze 3 takie samochody przyjechały. Panie, w sumie to ze 5 samochodów było. Jeden przyjeżdżał, jeden odjeżdżał, a po podwórku to ich ze 20 łaziło tak bez celu. Tyle luda to nie było u nich panie chyba nigdy. Rodzice tego młodego też jakieś przyjęcia robio, ale to na mniej samochodów panie i tak ciszej dużo. To panie dobre ludzie są, tylko ten ich syn taki pomiot szatana jakiegoś, że ja go w kościele nigdy nie widział panie. 
Ale co ja się napatrzył na dziewuchy. To każda jak z tej reklamy jakiejś. Albo z teleturnieju panie. Jak ta z Koła Fortuny co te literki odsłaniała, albo jak ta policjantka ze Złotopolskich. Com se popatrzył. I wszytskie takie uśmiechnięte i wszystkie takie miłe jak się patrzy na nie. Tako synowo mieć panie, to oojjjjj. Chociaż ja to o swojej Danusi złego słowa powiedzieć nie mogę. Dba o mojego Zenusia, dba. Ale nie jest taka gładka jak te co to ja je widział w sobote. Nie wiem tylko, czego łone z tymi chłopakami się zadajo. Poprzebierane te chłopaki jakoś dziwnie, jeden długie włosy miał nawet, myślałem że to dziewczyna i nawet na tyłek mu popatrzałem, ale jak się odrócił to brzydki jak chłopak był.  I ja wiem, że te chłopaki to narkotyki
panie bioro. Znaczy pijo, widziałem. Pijo z takich kubków co to z takiego dużego orzecha chyba robią. Pijo to z takiej rurki metalowej. Widziałem dokładnie. Cały czas tam se wody albo czego innego dolewają. Daj pan spokój... Z 5 takich kubków łorzechowych krążyło po tych ludziach. 
A najdziwniejsze to było to, jak nagle z 10 osób panie wlazło do takiej beczki. Tak, tak, dobrze pan słyszysz. Te miastowe kiedyś beczke se postawiły na podwórku. Tako dużo beczke. Tako, że gdyby tam wina napędzić, tobyśmy cało wieś popili. No i wleźli tam. Chłopaki, dziewczyny, z 1o ludzi. Myślałem, że będą coś tam robić jak to panie w tych gazetach co to ksiądz zabronił panu sprzedawać 5 lat temu. Podszedłem więc bliżej i słucham. I cieszą się słyszę i krzutszą się i te swoje "jaaaaaaa" i "jaaaaaa, masa", nic nie rozumiem. I nagle taka wielka panie chmura poszła w moim kierunku. Myślałem, że coś się zapaliło, a to poprostu drzwi od tej beczki się otworzyły. Zapachniało mi ziółkami, zakręciło mi się w głowie. Panie, cożem ja nie widział pięknego. Upadłem w te moje krzaki. NIe wiem ile tam leżałem, ale wydawało mi się, że spaceruję po gwiazdach panie. Tak, tak, stara też mi nie wierzyła, ale tak mi się wydawało. I podszedł do mnie w tych gwiazdach sam
Jezus i powiedział coś, czegom nie zrozumiał, bo powiedział "wyluzuj typie". Przeżegnałem się panie, jak wstałem. Do księdza rano chciąłem pojechać, coby mi przetłumaczył ten dziwaczny sen, ale stara zabroniła mi mówić komukolwiek. Nie wiem ile tam leżałem. Kiedy wstałem to one wszystkie albo siedziały na ganku, albo na chuśtawce, albo tańczyły w spichlerzu - panie, tam gdzie kiedyś zboże trzymały, to oni tera se miejsce do tańczenia zrobiły, daj pan spokój - albo łazily po sadzie. Po tej chmurze co to mie uderzyła, strasznie głodny się zrobiłem i jakoś śmiać mi się z nich wszystkich chciało, a i stara mogła zacząć coś gadać że pije pod sklepem, bo to już północ dochodziła. Poszłem więc do domu. Zjadłem panie chyba cało świnie i jeszcze przytulając się do zadka mojej starej, bo tak jakoś mi się jakoś  zachciało, choć wiem że 40 lat po ślubie to nie wolno już, 
długo słyszałem jeszcze te krajzege i te dzikie śmiechy.
W  niedziele dalej to łomotało, ja dalej byłem głodny, a tam powoli samochodów ubywało i ubywało, aż po 18 odjechał ostatni z tym młodym od tych z Lublina co kupiły u nas na wsi ten dom. I wszystko wróciło do starego porządku. Oby panie jak najdłużej. 
Aha, i ćwiartke wódki mi pan jeszcze zapakuj.