Monodram z okazji Zielonych Świątek pt."Starzec"

Zbocze góry, kamień obok jakieś drzewko na którym siedzi wrona, w pobliżu może kicać królik, mogą być jakieś niskie krzaki, słońce chyli się ku zachodowi.
Z góry schodzi starzec: siwa broda, pod pachą ma dwie duże tablice kamienne i jedną mniejszą, w drugiej ręce ma kij którym się podpiera, tzw. "Laskę Mojrzesza". 
Starzec: Za stary już jestem na takie wyprawy. Człowiek był młodszy to i w żołnierza egipskiego kamieniem rzucił i jakąś młodą żydóweczkę podszczypną. Od tego biegania po pustyni i dnie Morza Czerwonego już mnie w krzyżu łupie. W "krzyżu łupie", dobre. Ciekawe co można jeszcze z krzyżem zrobić. Można kogoś ukrzyżować.... yyyyy..... Już mi się w głowie pierd... ups.... przepraszam. To przez to zielsko, Boże, co nam razem z przepiórkami podesłałeś jak było niefajnie. Właściwie to po co mnie ten Szef na te górę ciągnął? Nie mógł mi tych tabliczek w jakimś lepszy miejscu dać? Przecież można się spotykać w opuszczonych fabrykach, pod mostami, w małych knajpkach. Co ja w ogóle gadam?
Wrona: Kraaaaa!!!! Kraaaaa!!!!!
S: I czego kraczesz? Naśmiewasz się ze Staruszka który musi taszczyć te kamienie.  Czemuś mi Boże dał ten cholerny dar rozumienia mowy zwierząt. Dałbyś mi raczej umiejętność rozumienia kobiet by moi potomkowie z linii męskiej mogli lepiej sobie radzić w tej okrutnej dla nich zmysłów rzeczywistości. "Co mi po rozumieniu wrony kiedy nie mogę zrozumieć własnej żony", jak rymował Mc Nilu. Spocznę sobie na kamieniu, poczytam instrukcje od szefa. 
Siada, bierze pierwszą tablicę, dwie pozostałe kładzie obok, 
Swoją drogą ciekawe co oni tam na dole robią. Pewnie jakiś melanż już uskuteczniają, nie czekając na starego zioma. Ehhh ten Aaron. On tylko czekał aż mnie Szef wyśle z jakąś misją, żeby wino całe wypić. Wypiją całe i dla mnie nie starczy. A co będę pił na sen? Wodę? Jeszcze się taki nie urodził co wodę w wino może przemienić.  
Czyta 
"Jam jest Pan Bóg Twój który Cię wywiódł z Ziemi Egipskiej z domu niewoli". No nie da się ukryć Szefie. Bez Ciebie to bym se nie poradził. Nie ma co. A tam fajnie nie było. Chociaż chyba lepiej niż biegać po tej pustyni. Zresztą i tak niedługo umrę. Wszystko jedno. "1. Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną. 2. Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego na daremno." 
Odkłada pierwszą tablicę, z ciekawością i niesmakiem na twarzy, bierze drugą.
O Boże, to jakaś wyliczanka? "6. Nie cudzołóż?" Bez przesady, Szefie. Bój się Boga.
W oddali słychać grzmot, może pojawić się błyskawica.
Ups... przepraszam.
W: Krrraaaaaa. Kraaaaa..
S: Zamknij się!!!! 
Macha w kierunku wrony Laską Mojrzesza. 
Nie dość, że chyba nie powinno Cię być w tej strefie klimatycznej, to jeszcze mi psujesz masę. Znaczy odpoczynek mi psujesz. "9. Nie pożądaj żony bliźniego swego." Przegięcie. To jest przegięcie!!! Że jest dupeczka fajna i mi się podoba, i nie mogę se nawet  pomyśleć, że ją teges no bo nie? Przecież to silniejsze ode mnie? Mam se oczy wykuć? Może jeszcze łaknąć szatę założyć, której noszenie będzie mnie tak cholernie bolało że mi się odechce? Po moim trupie! Nie po to zostawałem kierownikiem wycieczki po pustyni, z twego ramienia Panie, żeby nie móc se poużywać z naiwnymi turystkami. Jak dotrzemy do tej Ziemi Obiecanej, to nazwę ją Las Vegas i zostanę jej królem. Ciekawe czy króla też obowiązują te zakazy? Król Mojrzesz. Brzmi nieźle. Dupeczki. W Las Vegas będzie też jazz i zioło. Jaaaaa......
Hichra się obleśnie Starzec. Bierze 3, mniejszą tablicę, właściwie to tabliczkę. Czyta w skupieniu. Trwa to jakiś czas. Na twarzy maluje się niezrozumienie, które przechodzi w radość. Rozgląda się jakby szukał kogoś kto go zapewni o realności tego co czyta. Czyta ponownie. 
Uratowani!!!! Boże, kurwa o ja pierdole!!! 
Błyskawica
Sory. Dzięki Ci o Panie!!! "11. Powyższe 10 przykazań traktuj z przymrużeniem oka. Masz przecież swój rozum. Na wyluzie człeniu. Aha, no i nie waż się instytucjonalizować wiary!!!!" Jaaaa.... Szefie jesteś świetny. Naprawdę dzięki. Pędzę więc na dół ogłosić te wspaniałe wieści moim braciom. Z wdzięczności chyba dziś zabiję dla Ciebie syna na ołtarzu. Czuje się znowu młody. I kuśka stanęła. Iiiiiiiiiiiiiii!!!!!
Wstaje, w pośpiechu bierze laskę w lewą rękę, trochę się chwieje, bierze jedną tablicę, drugą, trzeciej nie może podnieść, więc odkłada dwie i bierze trzecią, znowu się kołysze. Odkłada, laskę, bierze w jedną rękę dwie tablice w drugą trzecią, nie może postawić kroku, odkłada więc trzecią, bierze laskę. Aktor musi zagrać to w pośpiechu, chaotycznie. Może do siebie mamrotać. Odkłada, podnosi, brakuje mu cały czas jednej ręki. W końu bierze laskę w prawą rękę, dwie tablice w lewą, a małą tabliczkę w zęby.
S: łłołłyło łyałm łołułała 
Tablica ma uniemożliwiać mu zrozumiałe wypowiadanie słów. Robi kilka kroków
W: Kraaaaa.... Kraaaaaa. Krrrrrraaaaaaaa!!!!!!!!!
S: Sama jesteś stara i niedołężna Ty raszplo jebana!!!! 
W momencie w którym otwiera usta, tabliczka wypada, i rozbija się o kamień. Musi rozbić się głośno i w "drobny mak". Starzec pada na kolana przed kawałkami. Próbuje je poskładać. 
S: No żesz kurwa mać!!!!! Co z nami będzie!!!! Jesteśmy zgubieni!!! Biada nam, biadaaaaaa!!!!
Starzec klęczy, chowa głowę w dłoniach. To łka, to krzyczy. 
Zaciemnienie, w tle Etiuda Rewolucyjna.   
    
KONIEC

Autor dziękuję współtwórcy pomysłu Mc Raperowi, oddając swe wyrazy uznania oraz czekając na liryczną wersję tej historii.