Z pamiętnika weselnika. Początek sezonu.

Kochany pamiętniczku. Dziś skończyło się drugie wesele w tym sezonie.  Po długiej przerwie dwa pierwsze wesela są bardzo ważne. Przypominam sobie wtedy utwory które ostatnio grałem na Sylwestra, przypominam sobie utwory które ostatnio słyszałem na Sylwestra grając je, uczę się utworów których nigdy wcześniej nie słyszałem a które słyszę po raz pierwszy wykonując je, itd. 
Słysząc/grając piosenki po raz pierwszy można obstawiać ich powodzenie w nadchodzącym sezonie. Zdaniem moim i moich kolegów hitem sezonu będzie smutna piosenka nijakiej Pauli, traktująca o odnajdywaniu Cię na końcu świata. Taaak, "Zabiorę Cię" może już się żegnać z etatową piosenką "na pierwszy taniec".
Początek nowego sezonu jest również czasem postanowień i ulepszeń. Poza kilkoma zmianami które wprowadzamy z zespołem, ja postanowiłem indywidualnie podrasować trochę mój system pracy. Jednym z takich elementów będzie to, że po skończeniu piwa, które zawsze pijemy jadąc na salę i rozkładając się, od razu muszę napić się kieliszek wódki. Moim zdaniem, zapobiegnie to nieznośnemu uczuciu znużenia, które pojawia się kiedy wypija się piwko i zjada na szybko coś, co jest już na stole przed przyjazdem młodych. Wódeczka podniesie ciśnienie które piwko obniży. 
Kolejne ulepszenie to zapewnienie sobie dostępu do wódki. Zdarza się czasem, że wódki na stole zespołu nie ma. Miało to miejsce tydzień temu (na szczęście zlitowali się ok 23). Wczoraj postanowiliśmy umieścić w naszej skrzynce z kablami połóweczkę, dzięki czemu: "wódki nie ma? bez łaski, mamy swoją."
Po długiej przerwie dostrzega się również u siebie pewne zmiany: np. większa sprawność w grze, mniejsza wytrzymałość na zmęczenie, bolący krzyż itp. Otóż wczoraj, po raz pierwszy odczułem chęć zrobienia krzywdy jednemu z gości. Po tym jak po raz czwarty wytłumaczyłem pewnemu panu, że nie gramy "Bajabongo" (dżizas jak można wymyślić taki wyraz), pan ten powiedział że nie dajemy rady. Normalnie olewam to, ale wczoraj poczułem chęć uderzenia pana. Nie wiem czy wynika to z większej pewności siebie, czy z większego zaangażowania, czy po prostu z tonu jakim to powiedział, ale aż się siebie przestraszyłem. Obiecałem sobie, że będę walczył z takimi uczuciami. Stara, dobra zasada którą staram się również kierować w życiu codziennym, powinna być napisana tłustym drukiem na moim pulpicie: "nie podoba się? to wypierdalaj." 
  Co do tego, czego sobie życzę na następny sezon, to oczywiście dwóch rzeczy: 1. Jest taki fotograf, który zawsze ma zioło. Chciałbym żeby zawsze z nami pracował. 2. Wesela dzielą się na dwa rodzaje: takie na których są dupeczki i takie na których dupeczek nie ma (jak na razie jest 1:1). Życzę sobie by były zawsze. Przynajmniej jedna. Bo to i grać jest dla kogo i jak nie jest mężatką a jej partner nie jest za duży to zatańczyć po 12 jest z kim. 
Także jazz w sercu natomiast zioło i dupeczki jak na dłoni i do roboty.