Neony Jerozolimy opływają miękkości
szesnastoletniej Marii i kapią na bruk
z pachwin pociętych pierwszymi pędami cierni
odprowadzając wzrokiem jej tyłek przejrzyj się
w kałużach czerwonych gwiazd na bulwarze
i jak wspinają się po łydkach dłonie
Mateusza Marka Łukasza i Jana
sięgając korony i oplatając nią sobie języki
no patrz i bądź krwią z jej krwi
gdy założy szpilki
żeby mocniej wbijać się w miękki asfalt
neonów twojego civitas