Sen o grawitacji

Śniło mi się, że wchodzę do dużego pokoju przy Miliardalatświetlnych 15 a tu problem... grawitacja się popsuła. Grawitacja jak to grawitacja, może się popsuć w dwie strony: albo będzie słabiej działała, albo mocniej. Moja wybrała te drugą opcję: półki na podłodze, obrazy na podłodze, lustro stłuczone, chodzi się jakoś dziwnie. "Chuj" se myślę, trzeba wezwać pomoc. Wracam więc do pokoju z działającą poprawnie grawitacją i dzwonię po pomoc. Kładę się, biorę książkę, czekam. Po jakimś czasie dzwoni telefon: "Tichon? Tichon Tichy?" słysze cichy, spokojny, powolny, z delikatnym reverbem głos w słuchawce, "grawitacja u pana w pokoju jest już naprawiona. Proszę uważać na przyszłość. Do zobaczenia." Nie zdążyłem podziękować jak głos się rozłączył. Wróciłem do pokoju i faktycznie, wszystko na ziemi, ale chodzić się da. Rozpocząłem sprzątanie. Po chwili usłyszałem kawałek a'la "Bajabongo". To był mój sąsiad który postanowił popsuć mi fazę o 7.20. Teraz, pisząc tego posta wiem, że to Bóg naprawił grawitację w moim dużym pokoju na Miliardalatświetlnych 15, gdzie parę godzin wcześniej przeżywałem uniesienia przy których popsuta grawitacja to pikuś. "Thanks God 4 my Gravitation!".