Zmarł Claude Lévi-Strauss


Święta zmarłych nie obchodzę bo jestem żywy. Święto zmarłych jest po za tym bez sensu bo cała ta okropna religia to jedna wielka celebracja śmierci, męczeństwa i umartwiania. No więc ja jestem żywy ale komuś zmarło się niedawno, komuś ważnemu. Jako zmarły, gościu ten też raczej nie będzie tego święta obchodził bo to jeden z tych co miał łeb na karku i nie od parady w dodatku. Jego teksty polecam chociaż sam znam je głównie z ćwiczeń z doktorem mętnym jak wymiociny mojego nowego kota po środku na odrobaczenie co go dostał dzisiaj. No ale teksty te same w sobie dobre były. Po za tym widziałem kiedyś wywiad obszerny z Claudem, taki na godzinę. Źle się to oglądało bo Claude dziadem okropnym był już ale to co mówił, eh, mądrości same, zwłaszcza o tym jakim gównem jest globalizacja. No i dożył francuz 101 lat! To całe nasze szczęście, że najwięksi intelektualiści epoki przedponowoczesnej żyją tak długo i współczesność nie będzie ziała pustą dziurą w podręcznikach sensownej filozofii. Gadamer stówki dożył, Derrida też. No ale nie chce mi się pisać tu o Nim za dużo - dotorantem jestem ale nowoczesnym przecież więc linki podam tylko - ot znak czasów i zwiastun niechybnej katastrofy. Pokój.



A najlepszy jakiś matoł na forum pod informacją o śmierci zioma napisał "ooo to może spodnie stanieją w końcu" :))) No dobra może nie matoł bo nie każdy musi wiedzieć ale kumacie o co chodzi hmm...?