nie tylko jazz, zioło i dupeczki

Są tacy, znam ich osobiście, co uważają, że poświęcanie czasu na coś co nie daje pieniądza a nie jest wypoczynkiem, hobby czy przyjemnością prostą jest czasu stratą a strata czasu to rzecz ciężka bo nieodwracalna. W oczach ludzi takich jestem czasoprzestrzennym utracjuszem.
Taki łikend mój ostatni na przykład zaczął się w czwartek o 6.45 jakem się ogarnął i załadował do busa kierunek Gdańsk. Zmierzałem tam pod pretekstem wygłoszenia referatu na konferencji organizowanej przez tamtejszy uniwerek. Inna rzecz, że w Gdańsku, kolebce naszej przepysznej wolności, nie byłem 12 lat jak policzyłem. Nie być w jakimś polskim mieście 12 lat to jak nie być w nim nigdy - tak jest w przypadku większości z nich przynajmniej a Gdańsk? Wcale bez przesady. Fakt, że parę galerii handlowych postawiono tam ale na nie nie patrzy się nawet bo wszędzie są takie same. Natomiast staróweczka kurde jak przed laty. Fakt, że kawiarni przybyło ale to sieciowe kawiarnie takie same jak wszędzie są. Długi Targ wcale nie jest krótszy ani dłuższy i port nie zmienił się bardzo wcale. Jest tam trochę galerii więcej ale to po prostu galerie w starych budynkach poprzemysłowych takie same jak wszędzie. Ostatecznie to co stolicę pomorza wyróżnia to architektura. Tej nie da się przerobić. Można obsrać reklamami co najwyżej ale one są takie same jak wszędzie i można je ominąć okiem wyobraźni. Kamieniczki Gdańskie rządzą ale nie zatrzymywałem się przy żadnej na zbyt długo bo jeden wieczór na spacerek poglądowy miałem i zaraz musiałem do hostelu wracać co by ten referat napisać jednak.
Przysiadłem i od początku do końca wynotowałem co trzeba. Rano pamiętałem większość i raźno ruszyłem szukać rzeczonego uniwerku. SKM rozszyfrowuje się jako szybką kolej miejską. Bardzo przyjazny to środek transportu łączący trzymiasta trójmiasta. Po drodze na stację Uniwersytet/Przymorze mija się zdechłego molocha stoczni. Piękne, smutne, apokaliptyczne. Uniwerek cały nowy odjebany. W środku szkło i kafelki się błyszczą. Pierwszy referat w sekcji. Powiedziałem co wiedziałem: filozofia, polityka, socjologii trochę. Pozostałych referatów posłuchałem z przyjemnością ale bardziej przez to, że poddałem się atmosferze konferencji niż, że interesowały mnie zawodowo bo to bardziej historycy byli. Zasiedziałem się niemniej jednak i biegiem do kolejki i na pekaes na styk sam sameńki zdąrzyłem. PKS do Wawy. Pociąg Gdańsk - Warszawa = 98 zeta! Chyba kurwa szekli albo drahm chciałem krzyknąć do pani z okienka ale nie krzyknąłem i pojechałem pekaesem. Do Gdańska busem jak wspomniałem się dostałem i potwornie potwornie mnie wytelepało.W pekaesia z kolei kolana mi wygniotło. Nie ma litości w transporcie a drogo w chuj i nikt zniżek doktorantom nie daje - bo to kurwy babilonu rządzą.
W Wawie z Duszką moją miałem się spotkać co moje serce w takie łopotanie wprawiło, że w ogóle nie zauważałem tego co się na najsłynniejszym polskim Centralnym dzieje a tam ludzie: srają, szczają, rzygają, pierdolą się po kątach, śmierdzą, żebrzą, śpią, żrą, zdychają. Skupiłem się na rozkładzie bo jakie to piękne, że można wsiąść do pociągu i wysiąść w Amsterdamie, Wiedniu, Budapeszcie, Berlinie czy gdzieś.
Celem wizyty w stolicy było pokazanie się na otwarciu kawiarni Nowy Wspaniały Świat gdzie niedawno wprowadziła się bliska autorowi Krytyka Polityczna. Miałem zadać szyku jako przedstawiciel Lbn no i chciałem Fisza posłuchać za darmoszkę. Wielu chciało. Kolejka najdłuższa jaką od dłuższego czasu widziałem. Ja wszedłem jako człowiek z firmy ale towarzyszyło mi towarzystwo miłe a nie można było po znajomości wprowadzać nikogo. Odstałem więc grzecznie w kolejce z dziewczętami, które na szczęście były tam już od dwóch godzin także całkiem blisko drzwi. Koncert sztosik bombeczka ten Fisz z Emadem tym swoim i bandem całym. Mdli mnie na jak słyszę dźwięki z płyty Heavi Metal bo Tichon to katował strasznie swego czasu ale live to co innego zupełnie. A ja trzeźwy jak pensjonarka cały czas. Dobra impreza.
Niedziela fakt - wyluz spacerek po Pradze i po centrumie. Celebrytka przeraża mnie swoją zdolnością orientacji w terenie i znajomością miast i powierzam jej się w tym względzie cały. No i błogo do puki nie złamię się w końcu i jednak maila nie sprawdzę. No i tu wiadomo przykrości same bo się okazuje, że to nie te czasy, że sobie wyjechać można i nie powiedzieć nic nikomu. No nic wróciłem wieczorem do Lbn. Odwiedziłem Tichona i Tusiora, którym czas zupełnie inaczej płynie jakby byli Einsteina wyznawcami praktykującymi. Okadziłem i ja się odrobinę w ich obrządku.
A wczoraj? Wczoraj ratowałem polskie szkolnictwo wyższe. Zbliża się Międzynarodowy Tydzień Przeciwko Komercjalizacji Uniwersytetów i była debata taka u nas i nieśliśmy kaganek oświaty z kolegami moimi co chcą coś zmienić. Oświecić oświatę chcemy a raczej blask jej przywrócić bo w szambie brodzi i głębiej i głębiej w to łajno brnie. Taką maksymę wymyśliłem przy okazji: Jak coś organizujesz to coś się pierdoli. Trzeba cierpliwości i determinacji dużo mieć, nie panikować. No więc nie bez potknięć ale rzecz się udała i telekonferencję nawet udało mi się ogarnąć w większym niż mniejszym stopniu.
Także o tak o. Na to wszystko wydałem jakieś 5 stówek w sumie. Pięć pożyczonych, nie moich, które trzeba będzie zwrócić jak tylko przestanę wydawać a zacznę zarabiać. Kiedy? W nowym wspaniałym świecie może. Pokój.