Amadeusz

Wolfgang Mozart oczywiście bo jeśli ktoś lubi muzykę klasyczną tak jak ja, to bez przesady ją lubi i tak sobie się zna ale Mozarta lubi pasjami. Najpierw sławny film polubiłem o tym zespole a dopiero później muzę. No może za dużo to powiedziane bo o Requiem mi chodziło tylko co sobie zaraz na drugi dzień kupiłem za ciężko uskrobane 10 zeta z gazetą jakąś w sklepie co już go nie ma od dawna. Nie nudzi się wcale a wcale dzieło to bo to ścieżka dźwiękowa śmierci jest, tak uważam. Eine kleine nachtmusik też lubię chociaż mniej. Głównie to mi się nazwa podoba, dźwięczna taka - aine klajne nachtmuzik - uroczo. Sama muza bombeczka ale nie śpiewają a ja lubię jak śpiewają bo inaczej się nie wzruszam. No więc Magiczny Flet jeszcze zostaje. Och jakie to trele piękne są i jak serduszko porywają. Jak słucham Requiem to widzę jak świat umiera we mgle a jak słucham Fletu to widzę płaczące motyle.

No a dzisiaj do śniadania gapidło włączyłem a tam wiadomo - reklamy. No i reklama jest jak idzie baronessa jakaś wyfryzowana w sukni z epoki cała i idzie przez salony i otwiera wielkie drzwi i pyta w stylu: Jak długie będzie to dzieło Amadeuszu?! - ze zniecierpliwieniem. Na to papier nutami widzimy zapisany, taśmę długą a na jej końcu chłopca lat 5, co mówi w stylu: Tak długie jak ta rolka! - i się okazuje, że on te nuty na srajtaśmie pisze, NA SRAJTAŚMIE! Kurwa!!! Mozart mój, nasz, europejczyk wielki, cywilizacji tej współbudowniczy wielki, kochanek muz i faworyt bogów! No pozamiatane toteż dzielę się z wami oburzeniem moim świętym. Ułożyłem rym okolicznościowy, eheem: Telewizja pizda. Dziękuję. Na osłodę i miłego dnia życzenie: