Postanowienie-noworoczne

No i udało się! Jakoś żeśmy dotrwali do końca kolejnego roku. Nie chciałbym tu rozpamiętywać tego co odchodzi (choć urokliwe to było wszystko) a raczej spojrzeć w nadchodzące. Co roku planuję sobie jakieś postanowienia-noworoczne. NIe żebym  wierzył w przesądy. Robię to dlatego, że to dobry moment żeby coś sobie udowodnić, żeby coś zmienić na lepsze. Tak np. 3 lata temu rzuciłem palenie papierosów, 2 lata temu przez miesiąc nie jadłem węglowodańow - czyli nic nie jadłem - a w zeszłym roku przez prawie miesiąc nie paliłem niepapierosów. Dzięki temu stałem się troche lepszy. W tym roku od początku grudnia zastanawiałem się nad tym co wymyśleć na rok nadchodzący: przecież nie rzucę fajek bo ich nie palę, przecież nie będe się odchudzał bo nie musze, przecież nie będe niepalił b0 będe. Czyżby nic już nie zostało? I tak myślałem przez cały miesiąc, aż wczoraj wymyśliłem. Wymyśliłem, że w tym roku będe bardziej stanowczy wobec swojego postanowienia. Koniec z rozmienianiem się na drobne. Precz z konkretem. Wiwat globalność! Wiwat folmalność! W tym roku postanowiłem, że w całym nadchodzącym roku 2010 będe jeszcze lepszy. Oto moje postanowienie noworoczne, którego życzę również Wam, Siostry i Bracia!!! 
Bądźmy lepsi.

fonetycznie

że chamy piszą tak jak mówią fonetycznie to wie każdy nie każdy jednak wie jak mówią chamy w Krakowie każdy widzi po lewej jak chamy w Krakowie piszą każdy więc wie jak chamy w Krakowie mówią a mówią tak bo każdy tam tak mówi na szczęście nie każdy tak pisze i kim do ch jest Roszak?

Czechy


Jest li taki kraj gdzie gdzie lud w człowieka wierzy i rozum jego. Kraj niewielki a sławny pisarzami wielkimi i dramaturgami.Raz nawet przywódcą swoim obwołali jednego takiego intelektualistę-humanistę! Ludzie tamtejsi umieją filmy wspaniałe kręcić, robić dobre samochody i grać w piłkę nożną i hokeja a i jeszcze browar najlepszy. Koncerty tam się gra takie same jak na całym świecie a nie popłuczyny co za hajsem przyjeżdżają.  Dostali oni w dupę od historii nie mniej niż Polacy ale nie robią z tego swojej cnoty narodowej i nie obrażają się ani na Niemców ani na ruskich. Po za tym to oni nauczyli lachów mówić i pisać i zdaje się w ogóle kulturę kultywować. Nie za morzami i oceanami ta kraina leży lecz o rzut beretem - za górami nie za wysokimi.
Kiedy dowiedziałem się, że Czechy to najbardziej zateizowany kraj na świecie (niewiarę w żadnych bogów deklaruje tam znacznie więcej ludzi niż wiarę w jakiegokolwiek) powiedziałem basta! emigruję na Morawy. Tichon na to, że Czesi to naród tchórzliwy i sprzedawczyki ale myślę, że teraz powinien przyznać, że to gówno prawda. Z resztą to obiektywnie nie prawda bo bili się oni tu i ówdzie i to z sensem a nie na czołgi z zardzewiałą szabelką i heja! Dzisiaj wiadomość natomiast taka, że o to nasi wspaniali prabracia zalegalizowali gandzie!!! Ba! Wszystkie dragi zalegalizowali! Chuj z kokainą, heroiną i innym syfem syntetycznym ale zioła można do 15 gieta posiadać i hasz i grzybki. Mało tego, można sobie w domu krzaczki i one grzybki hodować! Niemożliwe - powiesz - przecie władza to tumany a pały to pały. A jednak są kraje gdzie władza to lud a lud tam światły jest. Mało tego: policja tam już od dawna nie karze za dżointy chociaż prawo do tego zobowiązywało. Policja Czeska miała "wewnętrzne ustalenie", żeby nie ścigać i nie wtrącać ziomów do więzień z mordercami i gwałcicielami! Ja pierdole! Totalna abstrakcja na dzikim polskim padole.
No i głowią się teraz nasze psy co to będzie. Jak do chuja "wytłumaczyć" ludziom, że zioło to diabeł jak mogą sobie stanąć na moście granicznym (w Cieszynie np.) pół metra za naszą granicą i kopcić ile wlezie. Jak to jest, że to co morduje polską piękną młodzież nie ima się czeskiej? NIE DA SIĘ WY KURWY BABILONU! A wczoraj sąd na dodatek umorzył postępowanie w sprawie dopalaczy. "Nigdy ich nie dorwiemy" powiedział prokurator prowadzący sprawę - "DORWIEMY!", no się kowboj filmów naoglądał i pieprzy trzy po trzy, a wymieńmy go z nazwiska: prokreator Jacek Bedryj.
Strach to wszystko budzi we mnie bo to jest tak: moralnie to obywatele nasi chcą w średniowieczu tkwić bo w średniowieczu to porządek był i nie trzeba było myśleć nad tym. Gospodarczo wiadomo: chcemy być Amerykany bo one bogate są i silne. Nie działa to za chuj. Te wartości zamierzchłe się degenerują, gówno zaczynają znaczyć i sobie ich każdy używa jak chce - populizm to się nazywa i bomba się u nas sprawdza. Jak co bystrzejsi skumają, że wartości nic nie znaczą już to im się wydaje, że trzeba przestać myśleć o nich bo myślenie według wartości jakie by one nie były to średniowiecze - Ci chcą konsumować i srać i konsumować więcej i srać więcej tylko. Jedna i druga opcja to kanał i strach mnie ogarnia bo wylotu jego nie widać. A Czesi sobie jakoś kurwa radzą i Kanadyjczycy i Holendrzy i Hiszpanie i Australijczycy i parę innych krajów  gdzie się głupi nie rodzą najwyraźniej. Pokój.

śmierć Ernesto Guevary


Pomyślałem, że w święta filmu nie obejrzeć żadnego to wystąpić przeciwko tradycji naszego narodu umiłowanej. Telewizja - gówno, wiadomo to może coś w komputerze fajnego puszczają. No i myślałem co by mogli i puścili ostatecznie drugą część biografii Che co ją sobie przypomnieli, że miała być a jej nie było. Kiedy była polska premiera Che? Czy w kinie w Lublinie grali go gdzieś? Nie wiadomo kurde. Nie wiadomo bo się w naszym kraju takich filmów nie puszcza bo one psują naród. Czekałem na polskie premier paru filmów i się nie doczekałem i nawet zapomniałem o tym czyli kurde cenzura działa. "Religulous" Billa Mahera na przykład - zajebisty film i czekałem na aferę, i że zadymy będą pod kinami ale aparat wcześniej zareagował i na ekrany nie weszło i reklamowane nie było. Che też nie reklamowali. Można powiedzieć, że to słaby film i dlatego ale tyle gorszych knotów się jednak promuje, że ja już wiem, że to sprawa polityczna jest. No tak bo dzieło to nie najlepsze jeśli obiektywnie przyglądać się. Chociaż w sumie to nie wiem. Nuda jest trochę. W pierwszej części rozpierducha i efekty specjalne były i treści rewolucyjnej dużo a w drugiej nie teges. No ale Che: Rewolucja to historia zwycięstwa a Che: Guerilla to historia porażki i to bardzo smutnej bo nic, w sensie żaden ruch społeczny tak smutno nie umiera jak rewolucja. Rewolucja to przekonanie, że mamy prawdę + eksplozja entuzjazmu połączona z niezmąconą wizją zwycięstwa. Gdy idea rozwinie się i polegnie w walce to pół biedy bo staje się męczeńską i za jakiś czas można próbować jeszcze raz. Gorzej gdy jak w Boliwii wszystko zostanie zduszone w zarodku, gdy zamiast rewolucjonistę zastrzelić, zagłodzą go na śmierć, wykrwawią lub zabije go grypa.
Boliwia to serce Ameryki Południowej - tak to przedstawia Steven Soderbergh. W czasach Zimnej Wojny Sudamerica stała się dla USA tym samym czym państwa satelitarne dla ZSRR czyli źródłem surowców i dóbr wszelakich. U władzy obsadzano elity, które w zamian za przywileje władzy gwarantowały korzystną dla mocarstwa "wymianę" gospodarczą by mocarstwo mogło konkurować z drugim mocarstwem. Che Guevara widział, że to układ z dupy bo ludzie cierpią niedolę więc postanowił wieść "życie rewolucjonisty" czyli jeździć z ciemiężonego kraju do kraju i organizować tam zbrojne przewroty (niezbrojnych się nie dało naonczas co pokazały przykłady z Polski, Czechosłowacji, Węgier, Wietnamu, Chin, Korei i paru innych co o nich nie wiem bo z wąski z historii jestem). Zarówno komunistyczne jak i kapitalistyczne reżimy strzelały do ludzi. Che był już bohaterem gdy trafił do Boliwii i to zgubiło sprawę bo reakcja władz i USA była bezbłędnie zdecydowana i ubili czerwonego Chrystusa.
Film świetnie to pokazuje. Wszystko dzieje się jakby w atmosferze porażki i przytłacza i stąd to wrażenie nudy. To zamierzony efekty chyba jednak jest bo pokazuje oczekiwanie na sukces, który nie nadchodzi i skumulowaną energię, która ucieka gdzieś bokiem, marnuje się i fermentuje. Tematem wiodącym jest życie partyzanta. Partyzant ma przesrane po całości z jednym wyjątkiem - pejzaże. Ładna Boliwia pokazana jest. W ogóle zdjęcia są pierwszorzędne. Aktorzy grają ładnie. Scenariusz średni, jak pisałem w poprzedniej części to adaptacja jest ale można lepiej adaptować chyba się da.

To ważny film dla kultury iberyjskiej jest i spore sukcesy w tym kręgu odniósł. Dla reszty świata chyba mało istotny: dla tych co neoliberalną wizję świata lubią to stek kłamstw bo Ernesto mordercą i wampirem był a dla tych co im się dzisiejsze dzisiaj nie podoba był gites. W Polsce w ogóle szersza publiczność nie skumałaby o co chodzi bo tu historia się skończyła w wymiarze szerszym niż w starej europie i stanach - tam rodzi się na nowo. Przedwczoraj stało się coś przełomowego co w świecie odbiło się tylko z lekka głośniejszym pierdnięciem: przeszedł w senacie pakiet zmian w amerykańskiej służbie zdrowia autorstwa pana Obamy. W USA podobno ludzie nie będą już umierać na ulicach z powodu braku ubezpieczenia! W Europie socjal wzmacnia się od paru dobrych lat a zeszłoroczny kanał ekonomiczny pokazał, że państwowy interwencjonizm  to nie taki diabeł. Tylko co z krajem nadwiślańskim? Czarno to widzę: kapitał ludzki zamiast człowieczeństwa, przedsiębiorczość zamiast wolności, reklama zamiast miłości. Pokój!

"Orła Wrona nie pokona"

Kolejna książka Dukaja, ktora miała być opowiadaniem a nie wyszło… stała się powieścią. Tym razem jednak Pan Jacek troszeczke się opanował i napisał mniej niż 3000 stron. Wroniec to historia z serii przepowiedni Orwella, Huxleya czy Zamiatina. W odróżnieniu od wyżej wymienionych, świat opowiedziany przez Dukaja już się wydarzył. Jego fantastyczność polegać ma na tym, że jest on przedstawiony oczami dziecka. Jest to oniryczna wizja Stanu Wojennego, w którego centrum znajduje się mały chłopiec próbujący wyrwać swoją rodzinę ze szpon Wrońca. Ukazując kolejne elementy realiów grudnia 1981, Dukaj przy pomocy wyobraźni dziecka i pełnego magazynku alegorii przedstawia nam kolejne absurdy tamtego świata. Bohater musi pokonać MOMO, oszukać Bubeków i Szpiclów, dotrzeć do Opornych by przy pomocy Ameryki stanąć oko w oko z Wrońcem. Książka jest tak samo humorystyczna jak i smutna, i ciekawe czy tak samo dla dzieci co dla dorosłych. Dla dorosłych jest to napewno majstersztyk w każdym calu (ja chyba coraz mniej obiektywny się staję względem Pana Jacka) godny ekranizacji na wzór Tima Burtona. 

Tutaj umieszczam link do strony Dukaja, gdzie są m.in. piosenki z książki w wykonaniu Kazika oraz fragmenty czytane przez Pana Jana. A jak ktoś chce przeczytać, to służę...

Słoń - Święta 2009

Z pozdrowieniami dla Bździszka

A czy Ty masz swoje drzewko bożonarodzeniowe?

Każdy ma taką choinkę na jaką zasłużył. My zasłużyliśmy na wiele...

kolełda

ho ho ho
pastuszkowie gwiazda święta
tralalalala jadą sanie
bombki bombki i choinka
osiołki i lamy

ho ho ho
śniegu padaj
wietrze wiej
karp bul bul i prezentów moc
tirli tirli sikoreczka
modra kapusta mniam mniam mniam

uszka klapuszka w barszczu pływają
gile lecą z nosa
trzaska pod butem mróz

kozy się z owcami żenią
sowa huczy trzej  królowie
śmieją się

jezus jezus hosanna*
hej kolęda kolęda





*co to kurde hosanna?

Srebrny świat


Rzeczywistość nasza z dupy jest. Świat jest przewspaniały ale tam gdzie pojawia się jeden z nas tam wszystko pokrywa się pleśnią cywilizacji człowieka bo każdy nosi w głowie całe to gówno, dorobek, kulturę bezdennej głupoty i zła. Nie mniej jednak właśnie to co mamy w głowach jest przecież miarą naszego człowieczeństwa bo to w bani właśnie wolność się mieści, twórczość wolna. Mało jej się na zewnątrz przebija w codzienności. Ulice to marzenie behawiorysty jest a im są pełniejsze tym bardziej programisty snem się raczej stają. Więcej możemy dzięki temu niestety bo to produkcji sprzyja hajsu. Hajs umożliwia. Nowe środki wyrazu daje co w sumie służą robieniu jeszcze większej ilości hajsu ale muszą jednak posiadać treść. Treść ta to głównie odtwórczość ale czysta odtwórczość jest niemożliwa - koło hermeneutyczne nam to gwarantuje, twórcze pierwiastki w tym wszystkim nam gwarantuje. I co nam owe pierwiastki mówią? A no, że rzeczywistość nasza z dupy jest i nawet jeśli nie przyznajemy się do tego to gorycz w nas się wzmaga. Gorycz widać w fantazjowaniu. Fantazjowanie najlepiej widać w kinie holiłud. Ten rok ma być absolutnym rekordem jeśli chodzi o zysk ze sprzedaży biletów do kin i to mimo, że każdy film można z netu zerżnąć i pomimo syfu w jaki rzuciły świat banki i korporacje. Chodzi oczywiście o odrealnienie. W mijającym roku ludzkość chciała się odrealnić jak nigdy. Jest to durne postępowanie od zawsze chyba właściwe człowieczeństwu w skali większej niż dwóch osobników. Odrealnienie owocuje popadaniem w jeszcze gorsze fantasmagorie, które przyjmują status realności i reprodukują tylko zło. No ale film nie jest jeszcze taką najgorszą formą odrealnienia bo na szczęście nikt jeszcze nie zabija ani nie dyskryminuję przez wzgląd na to w jaki film się wierzy albo na jaki film się głosowało. Jeśli faktycznie odrealnienie koniecznym nam jest to niechże w takim razie objawia się w ciemnej sali z Dolby Surround. Przyszły rok w kinach to majaki udręczonego goryczą wariata w gorączce... na kwasie - nie mogę się doczekać:















Plus: Koszmar z Ulicy Wiązów, Iron Man 2, kolejny kurwa Shrek, Drużyna A (!!!!:)), jeszcze jeden Harry Potter i uwaga... Robin Hood z Russellem Crowe, bankowo najłzawszy ze wszystkich dotychczasowych i najbardziej bohaterski. Pokój!!!

"Bo im tylko o to chodzi, abyś sam nie mógł myśleć, abyś sam nie mógł chodzić [...] abyś sam sobie szkodził"



Święte słowa. Ja sam nie moge dziś myśleć, a Moreira sam nie może dziś chodzić. Sami sobie zaszkodziliśmy....  Podły Babilon...

Open Source i aNonim - 4 piosenki dostępne na myspace

Z uśmiechem na mordkach i i buchem w płuckach prezentujemy najnowszy sukces Open Source i aNonim: 
Zespół właśnie ukończył pracę nad materiałem, który wejdzie w skład maksisingla (wiadomo, "maksisingiel krótko trwa"). Póki co 4 utwory: odjechane "Szczęście", hitowa "Kalejdoskopia", oldschoolowe "Przyjęte obojętnie", liryczny "Szkielet" - do posłuchania na myspace. Jeśli ktoś chce je mieć na kompie to niech się miło uśmiecha do niżej-podpisanego, a dostanie to o co się uśmiecha. Całość materiału została zarejestrowana u wieloletniego przyjaciela członków OSia oraz wiernego czytelnika JZD - Lesława. Wydarzeniu patronowal Herman. 
Jeśli miałbym zrecenować jednym zdaniem to co słucham bez przerwy od rana to: "w tej muzie jest zieleń". Mamy nadzieję, że w tym roku zamiast wypierdzianych kolend i przejedzonego opłatka przy stole wigilijnym zagości u Was Wielki Skoon oraz Open Source i aNonim
POKÓJ!!!

The Skatalites - Rock Fort Rock

Cicho tak i głucho to se chociaż muzy wspólnie posłuchajmy kochanieńcy bo w nas duch umrze rewolucyjny ten teges;)

Jedź ostrożnie w te święta


Dlaczego nienawidzę skurwysynów bez wyobraźni i gówniarzy spierdolonych królów szos dyskotekowych powrotów? Chamów, gburów i prostaków kierowców kurwa zawodowych? Bo przez nich na drogach tak mało zależy ode mnie. Ale jednak trochę zależy więc weź człowieku jeden z drugim ostrożnie jedź do celu w te święta i w ogóle dwa razy zawsze pomyśl zanim do samochodu wsiądziesz. Pokój!

Hej kolenda, kolenda...

Coroczne opłatkowe spotkanie z Moreirą....















.... tym razem nauczyło nas jednego...















... że gastrofaza...















... nie zna świętości.

Wielka Czarna Stopa


Ostatnio ryzykując znacznie aczkolwiek kompletnie z ryzyka nie zdając sobie sprawy bo pozostawaliśmy pod równie znacznym wpływem środków zmieniających nastrój przeprowadziliśmy z Tichonem vivisekcję znajomego MC Rapera. Wyniki prezentujemy poniżej ale uprzedzam, że wszystko ma lekkie zabarwienie erotyczne:



Ten okaz rapera budzi nasze podejrzenia z dwóch zasadniczych powodów:
1. Jego skóra jest niemal biała niczym przedstawiciela rasy kaukazkiej
2. Kształt jego stopy jednoznacznie wskazuje, iż kiedyś nosił kowbojki

Zasadniczej dla badania kwestii, która rozwiała by wszelkie wątpliwości nie zdążyliśmy sprawdzić... a może jednak baliśmy się.

Prawda

"W życiu publicznym ludzie w tak niewielkim stopniu mogą polegać na tym, co prawdziwe, że adwokat staje się niezbędny, by prawda zwyciężyła. Pretensja do prawdy staje się orężem nieprawdy." 
Karl Jaspers "Filozofia egzystencji" 1937r.

As(s)

pamiętacie nasz Blog Counter?

oto kolejny erudyta, który do nas trafił:

"włosy na cipie"

Dziękujemy ci góóglu, że odsyłasz do nas napalonych fryzjerów i wszystek inny element a po za tym jeb się góóglu...

Stan Wojenny...

... intergalaktyczny stan wojenny*





*Kapitan Kamikaze

Dobre rock-bluesowe polskie granie

Uważam się za typa, który o polskiej muzie wie co-nie-co. Zwłaszcza o tej muzie z lat 80ątych i 90ątcyh, granej na gitarach i perkusjach. Wiem, że dla większości ziomów, muza ta kojarzy się z wiochą, ale post ten nie ma być o ignorancji głuchych a o tym-oto: Tribute To Eric Clapton, to płyta nagrana przez polskich artystów w 1995 roku!!! Grają tam najlepsi: od VooVoo (Waglewski pojawia się najczęściej na tym albumie) po Edytę Bartosiewicz. Nie wiem jak żyłem tyle lat, nie znając takiego dzieła. Przecież to nie jest jakieś byle co, a Polska nie jest aż tak twórczym krajem, żeby mogło to umknąć w ferworze odbioru wartościowych rzeczy made in Poland, a jednak jakimś cudem umknęło. Gorąco polecam - dobre, rock-blueowe polskie granie. Ja mam je stąd.

Sunshine Of Your Love - cover Cream - Jan BorysewiczSunshine Of Your Love - Jan Bo
Wonderful TonightWonderful Tonight - Edyta Bartosiewicz

gitarowa zima

Jak przychodzi zima to mi się bardziej riffy gitarowe podobają. Zima coprawda nie przyszła ale Soundgaren i Smashing Pumpkins podkręcam bardziej.



Prekursor, czyli zawsze wcześniej niż kolega (dedykowany mojej przyszłej żonie: Moreirze Drugiej

Liceum, sala lekcyjna, początek lekcji historii, nauczycielka coś jeszcze pisze w dzienniku, uczniowie rozmawiają, panuje ogólny gwar. W drugiej ławce przy ścianie siedzi Tichy – długie włosy, wyciągnięty czarny swetr, obok niego R. ubrany również na czarno. Przed Tichym puste miejsce. Gdzieś w sali siedzi też E-Ziom, Drago, za Tichym siedzi Ania z Zielonego Wzgórza.


Tichy: (do R.) Stary, masz pracę domową z matematyki?

R.: Mam, ale nie wiem czy dobrze. Znowu nie zrobiłeś? Kurwa, jak się nie weźmiesz do roboty to naprawde nie zdasz.

T.: Spoko, spoko. Dasz później przepisać. Mogłaby już zacząć tę lekcję, spać mi się chce, a w takim hałasie się nie da.

R.: Nooo, ja też się nie wyspałem. Do 3 słuchałem Kata i czytałem "Biblię Szatana".

T.: Ja piłem browar na przedszkolu a potem w Medivala do 4 grałem. Kat jesty spoko, ale mi tylko „Ballady“ podchodzą.

R.: Ciekawe gdzie jest ten. (głową wskazuje na puste miejsce przed Tichym)

T.: Faktycznie, dziwne. Zawsze jest. Pewnie zaspał. Wczoraj był Ptaszyn w Trójce. On zawsze się brandzluje do późna przy tym starcu.

R.: Hehehehe… Jazz jest dziwny.

T.: Nawet jest fajny, ale ja wole Satrianiego. Stary mam G3, wiesz co to? Satriani, Vai i Johnson. Ale oni grają. Rock and roll człowieku!

Nagle otwierają się drzwi, w sali robi się cicho, po uczniach „idzie“ szmer. Moreira wchodzi żwawym krokiem. Wszyscy zaczynają się śmiać, zaraz potem klaskać. Moreira z typową dla siebie powagą siada na swoim miejscu przed Tichym. Wrzawa nie ustaje.

T.: (nachylającs się do Moreiry): Coś Ty kurwa ze sobą zrobił?

Moreira: Nie podoba Ci się?

Cała sala (najgłośniej Drago): Tichy, Tichy, nie daj się, nie daj się, nie daj się!!!

T.: (nie zwracając uwagi na hałas): Ja pierdole. Wyglądasz jak cipa. Jak drech jakiś.

M.: Poważnie? A myślałem, że to z długimi włosami wygląda się jak cipa.

T.: Jak mogłeś tak się oszpecić? Na początku R., teraz Ty. Może jeszcze przestaniesz się na czarno ubierać, zaczniesz nosić białe adidasy i zostaniesz jebanym sportowcem? A Ty (zwraca się do R.) zostań jebanym prawicowcem.

Cała sala: Tichy, Tichy, nie daj się, nie daj się, nie daj się!!!

M.: Pierdol się. Bez przesady. Ale Tobie również polecam obciąć te kudły. Wyglądasz jak dziewczyna. A i dla nich jest zrowiej. Wyłysiejesz, zobaczysz.

T.: Ja nigdy nie zetnę włosów. „Moje długie włosy to jest coś co lubię.“

M.: Tjaaaa…. Stary, trzeba iść z czasem. Dorastać trzeba.

R.: Masz pracę domową z matematyki?

M.: O kurwaaaa….

Pani od Historii: Kochani, cicho już, spokój!!! Zaczynamy lekcję. Bardzo ładna fryzura Moreiro. Troche za krótko, ale bardzo ładnie. Otóż w1923 roku…..

T. (nachylając się, szeptem): Moreira.

M.: Yy?

T.: Żartowałem stary, wyglądasz bardzo dobrze.

M.: Dzięki stary. A Ty nie wyłysiejesz.

T.: Dzięki bracie. Ide spać. Dobranoc Moreiro.

M. Ja też. Jebana audycja w Trójce. Dobranoc Tichy.


Tichy opuszcza głowę nad zeszytem, nasuwa włosy na oczy, głowę podpiera ręką. Moreira podobnie, tylko oczy zasłania dłońmi.

Jaszczurka z kieszeni

Chyba było już po zmroku,

Było cicho w naszym bloku,

Nawet tekno już ucichło,

Co za ścianą jebać zwykło,

Tylko na tej Skrzynce naszej,

Gość pojawił się tymczasem,

I się wita: ,„Siema buce!“

(wszak nie można chyba krócej)

Smoku spojrzał na Zaczuna,

Zaszczun widać coś zakumał,

Mówi przeto:

„hej, kobieto,

znaczy gadzie,

siemasz, witaj, w naszym stadzie,

ktoś Ty, coś Ty, co tu robisz,

opowiadaj skąd przychodzisz?“

„Ja przybyłam w chuj z daleka,

z grodu Kraka, znacie człeka?

No bo ziom Wasz, chyba Tichon

(Po krakowsku gada licho)

Gdy kupował w sklepie browar,

Kupił mnie też, w kieszeń schował.

I tak łazi – dziwny ziomek,

Ja w kieszni mam swój domek.“

„Jaaaa…“ - Smoku nie dał rady

siedzieć cicho: „bez przesady,

Węża mieć w kieszeni – spoko,

Lecz jaszczurkę? to już kłopot.

No bo kurcze, jak to brzmi?

Wąż sylabę jedną a jaszczurka trzy

ma i ciężko to powiedzieć,

no i kto ma kurwa wiedzieć,

co to znaczy? Co oznacza?...“

„Toż tu fenomenologia wkracza“

Guardian popisać się spróbował,

Smoku szybko go skasował:

„Hermeneutyka, chciałeś powiedzieć,

Jak podstaw nie znasz, to cicho masz siedzieć!“

„Dajcie spokój, koniec zwady,

Gościem jestem, bez przesady!

Stoje tu i trapi mnie kwestia taka:

Czemu ślęczycie tu i tak z lotu ptaka,

Gapicie się na ten syf klatkowy,

Można tu dostać zawrotu głowy,

Czyście naćpali się, czy Was pojebało?

Siedzieć na skrzynce dzień i noc całą.

Przecież tu nie ma nic do roboty,

Chyba wysokość, działa jak narkotyk…“

Na to Guardian znowu przygładził się do pointy,

Standardowo – jak zwykle – troche bardziej spięty

I rzekł: „całkiem niezły Jaszczurko masz ten swój bajer:

Wysokość, narkotyk… girl, we couldn’t get much higher."


C.D.N.

MOREIRA II

Stęknęła ziemia, zawrzało morze, stopniały śniegi, spłonęły lasy i zostało poczęte to co poczęte zostać miało. Nie ucz ojca dzieci robić powiadam wam i nie prawda, że sukces ma wielu ojców wszak ja jestem jeden bo gdy przyjdzie na świat to będzie mnie dwa. Ludzkości przedstawiam Ci mojego potomka! Oto MOREIRA II! Najlepszy sequel w historii eee... w ogóle w historii:) Zobaczcie ma uśmiech po mnie a oczki po mamusi:
To tyle na razie bo więcej nie mogę bo troszkę Moreira podekscytowany jest jeszcze. Już za parę miesięcy będziemy mieli kolejnego obserwatora:))) Niniejszym obejmujemy oficjalny i dosłowny patronat nad ciążą mojej Duszki.

Kult zapierdala


"NIe ma wiary bez niewoli, nie ma bólu co nie boli"


"Tu nienawiść do policji, wchodzi razem z chlebem"

Te klipy dedykuję mojemu bratu-w-rewolucji Moreirze. Nieważne że jesteś biały, ważne że ich nienawidzisz!!!



Wierszyk ku przestrodze

Na pewnej klatce, w pewnym bloku,

do Zaszczuna przyszedł Smoku

I rzecze on mu w te słowa:

„Coś strasznie jebie, ta Twa klatka schodowa.

Byłem Turcji, w Pakistanie,

w wielu miejscach, drogi Panie,

ale nigdzie jak Bóg w niebie,

nie jebało jak u Ciebie.

Czy to godzi się Guardianom,

Smordzić tak wieczorem i rano?“

Na to Zaszczun podkurwiony:

„Hej Ty Smoku, Ty zielony,

to nie ja tu smrodze wcale,

to nie ja tu amoniakiem wale,

może, jak twierdzą niektórzy,

wziąłem się ze zmrodowej burzy,

ale musisz wiedzieć przeto,

że nie ja tu tworzę fetor.

Ja, nie to co te leniwe chuje,

Ja tu korespondecji pilnuję.“

„Dobra, spoko, ja Ci wierzę,

ale dociekliwe ze mnie zwierze,

i zapytam Ciebie ziomuś,

czy nie widziałeś żeby komuś,

ten smrodek się wymykał czasem,

czy był starcem, czy grubasem?“

Na to Zaszczun się wygładził,

wyprostował i zasadził,

tak by Smoku go zrozumiał:

„Żebym ja to tylko umiał,

jak nauczyć tych pojebów,

czym jest kibel i poczemu,

uczą nas już o tym ode żłobka,

że załatwia się do środka

klopa a nie korytarza,

i rzeknę Ci jeszcze, skoro mi się przydarza,

okazja, że tu oto stoisz:

jak kogoś z nich złapie, to przypierdoli,

i za jaja powiesi i flaki wypruje,

Tichon, co czystego chamstwa w chuj nie toleruje.“

Big Band Katowice - 1977. Polish funk, polish Ślunsk.

1977, kiedy to było? W ciul dawno. A gdzie? Na Ślunsku. Ten nasz Ślunsk to ciekawe miejsce musi być bo: bluesa polskiego stamtąd mamy, psycho rap też tam się wykluł, Redaktor tam się wychował, a Lesław kase tam teraz robi, ale znacznie, znacznie wcześniej grali tam polish jazz funk. Dwa poniższe wałki znam ze składanki Polish Funk, ale całej płyty nie słyszałem. Ściągnąłem ją stąd i dopiero słucham, więc wiele nie powiem, ale to co poniżej chyba wystarczy jako rekomendacja. 


Żeby Śląskie kopalnie zapierdalały jak powyższe to Japonia mogłaby nam gospodarczo ssać...

Cachamate - yerba plus zioła

Zrobiłem sobie zakupy i oto pierwsza ich odsłona. Cachamate to, jak podaje wikipedia: argentyńska mieszanka ziołowa. Zawiera 60% yerba mate, 27% mięty polnej, 3% rumianku i inne zioła. Przeznaczona do picia na zimno (Tereré). Łagodzi dolegliwości żołądkowe.
Pijałem wcześniej tylko jedną smakową yerbę i była to CBS'e o smaku guarany, to chyba żurawina jest, i poza tym że była cholernie mocna, to była równie cholernie niedobra. Ta natomiast aż tak niedobra nie jest, ale okazuje się, że ja nie lubie chyba smakowych yerb. Lubie sobie czasem mięty dosypać do tykwy przed zaparzeniem, a i wodą z miodem zalewać mi się zdarza, ale to co kupuję to jakieś nie takie jest. Żeby ta mięta była tylko jako dodatek to może jeszcze by uszło, ale reszta tych insertów sprawia, że smak mate zostaje stłumiony a całość jest mdła. No i słabsza jest. Może z nich trzeba tyko terere robić... Także Cachamate nie polecam (Tusior ode mnie dostał na spróbowanie i może by się wypowiedział, he?).
Przed chwilą natomiast zaparzyłem sobie Canarias. Jutro może o niej coś napisze, bo narazie ręce mi się trzęsą z nadciśnienia i ze strachu, że zasne dopiero nad ranem. Fajnie mieć świeże zapasy i móc pozwolić sobie na to, by kończąc jedno parzenie rozpocząć drugie z zupełnie innej mate. To się chyba hedonizm nazywa, czy jakoś tak. Mniam... 

Z dziwnych snów

Śniło mi się moi mili, że mieszkam w Australii. I w tej Australii mieszkam w domu z drewna i blachy ale to bardzo duży dom w sumie. Willa Taka z werandą na słupach. Mieszkam tam z kobietą. Nie wiem kto ta kobieta jest. Młoda i ładna ale nie kochanka moja. I to jej dom tak w ogóle a ja gościem jestem. I do tego domu podkrada się buszmen. Podkrada się raz na jakiś czas i nie robi nic tylko niepokój. Raz buszmena zauważają i zaczynają gonić ludzie co w domu byli z jakiejś okazji. Gonią go po takiej drodze asfaltowej dżipem a na około czerwona pustynia. Ja za nimi gonię jakoś. Czerwona pustynia się kończy i jest jakby step żółty taki z trawami i tam obozowisko i buszmen spętany. Podkradam się i uwalniam go. Obok stoją wielkie klatki rzędem z końmi w środku. Wytrychem jedną otwieram i daję buszmenowi konia. Ten wskakuje mu na grzbiet i spieprza galopem. I spieprza i spieprza i nagle babah! I leży. Dobiegam do niego. Nic mu nie jest ale idziemy do lekarza. Lekarza bada buszmena a ten leży na leżance na brzuchu, twarzą bokiem przechyloną na poduszce. Lekarz mówi że buszmen zdrowy jest ale w szoku. Ja patrze a tu mokre wszystko jest. Leżanka, koc co przykrywa buszmena, poduszka to już zupełnie - wszystko nasiąknięte łzami buszmena co mu się strumieniem z oczu toczą praktycznie po policzkach czarnych. Stwierdzam, że ten buszmen to ja jestem, alter ego moje i muszę coś z nim zrobić, zabezpieczyć go jakoś i żyć z nim. W tym celu idziemy do domu ale nie mam klucza. Po klucz idziemy do tej kobiety co to jej dom jest a ona pracuje w szkole i ja wchodzę do tej szkoły z buszmenem i do pokoju nauczycielskiego i ona tam jest i inni nauczyciele i... budzi mnie telefon.
No zły strasznie jestem, że nie wiem jak to dalej wyglądało. Ciekawa sprawa.

A to było już? Kurde nie pamiętam a jakby znajomo brzmi.

Dla Bździcha z pozdrowieniem tym razem:

158 min za 260mln dolarów - za długo i za drogo

Nie ma jak dobrze rozpocząć tydzień. Dobrze, czyli niestandardowo - niecodziennie. W sumie niecodziennie zawsze rozpoczyna się tydzień, gdyż tydzień rozpoczyna się nie codziennie a co tydzień.... Ale o czym to ja? Aha, że w poniedziałek rzadko się widzi jak US Kennedy rozpierdala Biały Dom i jak rozłupuje się na pól sufit w Kaplicy Sykstyńskiej, która po chwili upada, jak zalewa Tybet i jak poziom wody sięga do szczytu Mont Everest. Chociaż to rzadkość to my i pozostali ludzie na sali, co razem dało prawie pełną salę, widzieliśmy to w poniedziałek. Mowa oczywiście o "2012". Film w reżyserii Ronalda Emmerich, typa od "Dnia niepodległości", "Godzilli" i "10.000BC", czyli jednego z tych panów co to niewiele potrzebują by zrobić film. Niewiele, czyli kilka baniek. No w tym przypadku było to kilkaset, bo 260mln. Ja to wogóle takiej kwoty nawet wyobrazić sobie nie mogę, a Amterykanie robią za to film. Biorą tę kasę i niszczą np. całą planetę. Za takie pieniądze można podnosić poziom wody w oceanach, zalewać LA i Waszynkton, rozłupywać sę ziemię do woli, latać samolotem pod upadającymi wieżowcami (to moja ulubiona scena), zrobić wulkan z Yellowstone. Bogu udała się kiedyś taka ropierducha, jak podaje Pismo, ale tylko raz, a dziś to żaden to kłopot dla Ameryknanina z budżetem. A jak jest budżet, to wiadomo, że już dialogi muszą być fatalne, obsada taka sobie - John Cusack w roli głównego spierdalacza przed apkalipsą, no i scenariusz pisany metodą "kopiuj wklej". Miejscami to myślałem że się zssikam ze śmiechu, a Mc nie hamował się wcale i całe kino słyszało jego refleksje na temat geniuszu twórców.
Jeśli ktoś na poważnie potraktował ostrzeżenia Majów dotyczące końca świata, to radzimy od dzisiaj już odkładać pieniążki, bo miejsce w Arce kosztuje 1mld Euro. Za te pieniążki można popływać po zniszczonej ziemi, posiedzieć z bogatymi Arabami, Rosjanami, i głowami państw przy kawce, w oczekiwaniu aż opadnie woda i będzie można rozpocząć nowy etap w historii świata. A nowy etap będzie nie byle jaki, bo wszystko będzie lepsze: dzieci przestaną się moczyć w nocy, rozpuszczone dzieci milionerów będą niesamolubne, rodziny znowu będą razem, jak przed rozwodem, a niedocenieni pisarze staną się wieszczami. Taki to nowy wspaniały świat nam się szykuje. Aha, jego początki będą w Afryce, bo ta jakimś cudem ocaleje.
Tak sobie myślę, że dobrze, że my mamy tych Amerykanów na naszej Ziemi, bo bez nich to ani filmu byśmy nie obejrzeli i nawet nie zapobieglibyśmy totalnemu zniszczeniu rodzaju ludzkiego. Chwalmy więc Pana za Amerykana!

dodo

Te gołębniki to formularze są
te kanaliki to też formularze
łzy moje płyną nimi atramentowe
jak po tłustym papierze jednak
co nie zapisuje się notka przytroczoną
do nóżek tych nielotów
bo zakupy w nich trzymają i taszczą
stękające windy i podjazdy dla nielotów
co potłukły lustra w nich
żeby nie widzieć nagości w nich
ścierpłej nie z zimna czy ekscesu
tylko brzydkiej takiej wyskubanej po prostu

Kanaliki nie toczą łez bo one
spodem raczej stoją w korkach
i drą się na siebie o pierwszeńswo
na jedna na drugą na trzecią
potu krwi moczu nasienia
skraplają się krople na antenach
i tam sobie spijają je dziobami
i dzióbkami gargulce gruchające
co nimi braillem te kwity perforują
co jak poleżą na dachu na słońcu
to zaczynają wyglądać jak ta ich skóra

Amadeusz

Wolfgang Mozart oczywiście bo jeśli ktoś lubi muzykę klasyczną tak jak ja, to bez przesady ją lubi i tak sobie się zna ale Mozarta lubi pasjami. Najpierw sławny film polubiłem o tym zespole a dopiero później muzę. No może za dużo to powiedziane bo o Requiem mi chodziło tylko co sobie zaraz na drugi dzień kupiłem za ciężko uskrobane 10 zeta z gazetą jakąś w sklepie co już go nie ma od dawna. Nie nudzi się wcale a wcale dzieło to bo to ścieżka dźwiękowa śmierci jest, tak uważam. Eine kleine nachtmusik też lubię chociaż mniej. Głównie to mi się nazwa podoba, dźwięczna taka - aine klajne nachtmuzik - uroczo. Sama muza bombeczka ale nie śpiewają a ja lubię jak śpiewają bo inaczej się nie wzruszam. No więc Magiczny Flet jeszcze zostaje. Och jakie to trele piękne są i jak serduszko porywają. Jak słucham Requiem to widzę jak świat umiera we mgle a jak słucham Fletu to widzę płaczące motyle.

No a dzisiaj do śniadania gapidło włączyłem a tam wiadomo - reklamy. No i reklama jest jak idzie baronessa jakaś wyfryzowana w sukni z epoki cała i idzie przez salony i otwiera wielkie drzwi i pyta w stylu: Jak długie będzie to dzieło Amadeuszu?! - ze zniecierpliwieniem. Na to papier nutami widzimy zapisany, taśmę długą a na jej końcu chłopca lat 5, co mówi w stylu: Tak długie jak ta rolka! - i się okazuje, że on te nuty na srajtaśmie pisze, NA SRAJTAŚMIE! Kurwa!!! Mozart mój, nasz, europejczyk wielki, cywilizacji tej współbudowniczy wielki, kochanek muz i faworyt bogów! No pozamiatane toteż dzielę się z wami oburzeniem moim świętym. Ułożyłem rym okolicznościowy, eheem: Telewizja pizda. Dziękuję. Na osłodę i miłego dnia życzenie:




Skrzydełka - dla każdego coś dobrego, czyli troche sentymentalnie

To piękna piosenka jest. Ileż to razy ją już się zagrało, a ileż to razy zagrali ją inni... Wogóle to kto jej nie grał? Proszszsz:




Coś specjalnie dla Tusiora, ze względu na kiedyś:


Dla Lesława:


Dla Moreiry i Mc Rapera ze względu na ich folkowe zamiłowania i dla Redaktora i Stukosa bo to też wyspa:


Nie możemy zapominać o czytających nas dupeczkach:

To dla Bździcha, bo chyba słuchał kiedyś metalu, a ten pan z długimi włosami to prawdziwy metal jest:] :


No i nie wiem dla kogo... może być dla mnie:

Miłej niedzieli

Dowód w sprawie skradzionych ciastek

Jest to list odczytany przez Królika w sądzie, jako dowód oskarżający Waleta o kradzież ciastek. Moim zdaniem to jest piękne:


Mówiono mi, żeś u niej był
I jemu wspomniał o mnie:
Chwaliła mnie ze wszystkich sił, 
Tylko że pływam dość skromnie

On, żem nie odszedł, dał im znać
(My znamy prawdę całą)
I już nie nalegała snadź:
Bo cóż by z tobą się stało?

Jedno jej dałem, oni mu dwa,
Ty nam co najmniej troje:
Oddał ci wszystko, co do źdźbła,
Choć przedtem były moje.

Gdybyśmy ja lub ona się
Wplątali w tę aferę,
Że jak wpierw nas, uwolnisz je,
On przekonanie ma szczere.

Myślałem, że już kto jak kto,
Żeś ty (nim ją to wzięło)
Wdzedł między niego i nas i to:
I że to twoje dzieło.

A ty mu nie zdradź, że ktoś z nich
Najmilszą jej był osobą!
Niech o tym zginie nawet słych
Pomiędzy mną a tobą.

Lewis Carroll Przygody Alicji w Krainie Czarów, przekł. Robert Stiller, Wawa 1990r. s. 247, 248

mail guardian

Wczoraj wracając z pracy odkryłem, że Poczta Polska po wprowadzeniu Euroskrzynek postanowiła również zadbać o bezpieczeństwo naszej korespondencji.

Poszukiwany żywy lub martwy

Nareszcie, udało się!!! Nasi szpiedzy zrobili zdjęcie z bliska znanemu wykolejeńcowi moralnemu i wolnomyślicielowi - redaktorowi JZD - Moreirze. Zdjęcie zostało już rozesłane po wszystkich parafiach by tajne służby zajęły się odnalezieniem tego Syna Piekieł. Śmierć wrogom narodu!!!

Milla

To ja o INNEJ pani jednak. Jedną z najwspanialszych możliwości jakie daje nam youtuba jest wynalezienie muzycznych utworów co to ich normalnie w naszym kraju odnaleźć by nie szło. Normalnie takie cukierki powinni przywozić do nas dziennikarze muzyczni ale chyba za mało takich ambitniejszych nasza ziemia polska zrodziła i a Ci faktycznie ambitni często po prostu nie mają środków na to żeby sobie po USA wojaże urządzać. W sumie allegro też pomaga bo można dostać wiele płyt, które u nas wydane nie były nawet nieraz na kontynencie całym ale to musi stać być na nie.
Puscifer to projekt MJK czyli tego pana od Tool i A Perfect Circle. Projekt to jest na poły muzyczny a na poły kabaretowo-objazdowy co wędruje po południowych stanach Stanów i obśmiewa mentalność tamtejszą. Ładne i proste piosnki robią Oni i taką też zrobili i zaskoczyli mnie znacznie gościnnym w niej udziałem pani Milli. Pani Milla bardzo utalentowana jest i po za tym z głową na karku babeczka. Wiedziałem, że śpiewa sobie też ale nie słyszałem wcześniej bo odpowiedniej rekomendacji mi brakło ale jak Maynard rekomenduje to ja całuje rączki. Milla Jovovich oczywiście. Modelka urody dalekiej od przeciętności, następnie aktorka zwinna i zdolna do wszelkich akcji w filmach akcji (Piąty Element oczywiście i d'Arc Joanna ale jak dla mnie to seria Resident Evil wymiata, że hej) no i wokalistka o głosie zachrypniętym. Do posłuchania więc:




A do pooglądania? Proszszsz: