dżob

Pierwszy w w pracy dzień miałem dzisiaj nowej: w wydawnictwie. Tak, tak to nie żadne żarty pitu pitu tylko poważne wydawnictwo prawdziwe a nawet redakcja jednocześnie. Praca w wydawnictwie ma dwie złe strony, że tak zacznę od przykrości. Po pierwsze trzeba pracować. Po drugie jest tam masa książek i wszystkie trzeba do kądś wysłać.
Złe strony szybko jednak w zapomnienie idą gdy tylko przełożymy na dobre. Moreira komputer więc dostał swój cały nowy z netem co śmiga i ekranem płaskim. Biurko do komputera mam tego i biurkowe przybory rozmaite i kolorowe. Z biurkiem po drugiej stronie kolega siedzi bardzo miły co zaraz wyjaśnił mi wszystko z wszystkim co i jak. A w pokoju co z kolegą tym urzęduję prawdziwy duży stół do piłkarzyków stoi a kto grał w piłkarzyki kiedyś ten wie, że to lepsze niż fifa i pees razem wzięte. Do tego bardzo dobrą sprawą jest w pracy lokal gastronomiczny mieć i to nie bylejaki i ze zniżką na posiłki pracowniczą - mniam. Po obiedzie w takim wydawnictwo-redakcjo-restauracji można się jerbuchy napić z najepszego do jerbuchy biurowego wynalazku - wielkiej bani z wodą. Z tej bani leci gorąca taka, że spokojnie i herbatę i jerbuchę można zaparzyć ale nie wrzątek a co więcej w bani tej wody dobrej i czystej jest z 50 litrów albo 20 więc termosu w ogóle używać nie trzeba. Wiele wspaniałości w mojej pracy nowej jest ale obowiązków nie brak więc będę musiał się starać, że hej hej z pewnością. No ale po robocie impreza zaraz jest bo to w sumie wydawnictwo-redakcja-restauracjo-klub jest - niebywałe.