Gwałt Morfeusza na Psyche

Miewam dziwne sny na tyle często, że przestałem się już nimi emocjonować ale ubiegłej nocy to już było przegięcie. Się śni mi: Dawno nie widziany kolega Wilkołak poprosił mnie i Tichego czy byśmy z nim nie pojechali na targowisko na Kazimierzu (tak właśnie tym w Krakowie bo w Lublinie nie ma przecież Kazimierza) bo chce nabyć nowe auto. Rozmowe przysłuchuje się jakiś inny kolega, niepamiętam który, i ostrzega nas: Jak będziecie na Kazimierzu to uważajcie na gościa z cielaczkiem.  No nic, jedziemy. Wzieliśmy ze sobą jeszcze Królewnę żeby sobie co ładnego kupiła i heja. Na miejscu zaparkowaliśmy na jakimś podwórku między starymi kamiennicami (jak to na Kazimierzu), Królewna poszła oglądać stragany a do nas trzech przyjebali się jacyś żule. Wilkołak ich znał bo to byli właśnie Ci, od których chciał kupić auto. Mi chcieli opchnąć jakąś kradzioną komórkę z futerałem gratis ale nie reflektowałem. Wilkołak zrobił dila. Okazało się, że to fura nie z tej ziemi, sportowe cudo jakieś za śmieszne pieniądze. Poszliśmy szukać Królewny. Ta już cośtam sobie kupiła więc wracamy. Królewna pobiegła przodem a my gadamy o samochodzie. Pochodzi jakiś ziomek, tak koło 40-stki, elegancki i pyta gdzie może znaleść Królewnę. Mówimy, że pobiegła do samochodu i gadamy dalej, gość odchodzi. Wychodzimy zza winkla i w oddali widzimy jak Królewna stoi przy aucie Wilkołaka a gościu co do nas zagaił ucieka chowając coś pod płaszczem. Biegniemy do Królewny a ona mówi, że podszedł do niej typ, coś gadał, poczym wyjął zza pazuchy małego cielaczka, walną nim Królewnę w nos i zwiał. Sen kończy się tym, że Wilkołak pokazuje mi tą komórkę co chciał mi pchnąć żul i mówi, że jest wypasiona i kupił za grosze...