Zdjęcia wykonane podczas demonstracji, protestów, marszów oraz innych wystąpień publicznych o charakterze politycznym, społecznym i obywatelskim.
Yousuf Karsh
Łap ten bit, skurczybyku!
Sarnecki w Tulipanie
Dawno na koncercie jazzowym nie byłem. Nadarzyła się okazja, więc co tam, chodźmy. Klub Czarny Tulipan zaskoczył mnie pozytywnie już drugi raz. Pierwszy raz, kiedy byłem tam pierwszy raz: uderzył (bardziej popieścił) mnie zakaz palenia, smak czekolady z wiśniami i fajna muza w głośnikach; drugi raz, kiedy byłem tam drugi raz, Tulipan pokazał mi się od swojej klubowej strony. Klubowo – jazzowej. Mało miejsca coprawda w sali koncertowej, ale kameralnie dzięki temu a i na dźwięku to może nawet i zyskuje. Widać tu dzieło rozumu wyspecjalizowanego w akustyce pomieszczeń. Miękkie kanapy, poduszeczki, czysto-schludnie, nie śmierdzi fajami ani grzybem, intymnie, blisko do baru – bombeczka.
Koncert jazzowy to Rafała Sarneckiego był. Młody ziomuś-gitarzysta, 1982 rok, wyedukowany w dziedzinie fizyki, edukujący się w dziedzinie jazzu aż za Oceanem w samiuśkim NY. Pisze chłopak utwory, aranżuje je, wygrywa i wszystko się zgadza. Kompozycje jedne lepsze, inne gorsze, wiele z polotem, wszystkie bardzo poprawne. Samo jednak granie Rafała jest tylko bardzo poprawne. Tu rozumu napewno wiele, ale serca już mniej. Komputer tak, człowiek nie. Miasto tak, dżungla nie (miejsca dżungla tym bardziej nie). Biobiolteka tak, klub nie. Sex tak, orgia nie itd. itd. Ale chyba ten Sarnecki taki już jest – ułożony i tak grać póki co musi. I tu rada dla Pana Rafała: możeby tak kiedyś, w któryś weekend, nie otwierać futerału tylko jointa zapalić z kolegami, wódeczki się napić, do burdelu pójść albo do klubu drinka jakiejś postawić – dużo tam tego w NY macie, czemu by nie spróbować? Możeby na jesieni grzybów skosztować (chyba zacząlem marzyć)?…. W każdym razie mi w tym wszystkim brakuje opowiadanej historii. Jakichś wydarzeń z życia. Złości, miłości, upodlenia, ekstazy. Gdyby taką wiedzę i technikę połączyć doświadczeniem, tym życiowym doświadczeniem, to byłoby już światowo. Na szczęście są koledzy: Jeśli to Rafał dopierał sobie skład to gratuluję samoświadomości. Reszta zespołu uzupełnia lidera bardzo dobrze. Może czasem za dobrze. Perkusja – Łukasz Żyta, bass – Wojciech Pulcyn, klawisz – Paweł Kaczmarczyk. Zwłaszcza tego ostatniego polecamy Ci szczególnej uwadze. Gość z potężną wyobraźnią muzyczną, z niesamowitym flow i finezją. Bardzo ekspresyjny, przez co dość często przerastał lidera (w dziedzinie eksresji nie trudne to). Często łapałem się na tym, że nawet kiedy Sarnecki grał solo to ciekawiej słuchało się Kaczmarczyka, a kiedy Kaczmarczyk grał solo to nic ciekawszego wydarzyć się nie mogło. Żyta mógłby czasem bardziej przypierdolić, ale baaardzo poprawny bębniarz, no i Pulcyn jak zwykle piękny dźwięk i oszczędne, punktualne granie. Cała sekcja jak organizm (grają razem nie tylko w tym projekcie i to słychać), z polotem, uśmiechem, słychać sympatię.
Minus wydarzenia jeden: przerwa w połowie. Nie wiem czy to pomysł klubu, czy muzyków, ale nie potrzebne to było. W sumie spędziliśmy tam 3 godziny, co było w pewnym momencie męczące.
Dlatego później przenieśliśmy się do Graffiti…
Raz pod sceną, raz na scenie.
Gastrofaza, czyli czasem może być też zdrowo.
Mos Def
Czad końcóweczka cooo?:)
Umi says:
Teraz oboje lubimy Mos Def. Ciekawe czy Moreira II też polubi...
Człowiek stworzył boga na swoje podobieństwo...
Rlog Boku
Araby, rakiety, Sowiety i pustynia.
Nie lubię pisać o tym co mi się niepodoba. Wolę chwalić, podniecać się w sensie jarać się czymś głośno. Pomyślałem jednak, że może istnieje przynajmniej jedna osoba która ufa mojemu gustowi i może dzięki mnie nie sięgnie po tę książkę oszczędzając sobie troche czasu. Ta książka to „Żmija“ Sapkowskiego. Trylogia tegoż (ostatnie przeze mnie czytane dzieło tego autora i chyba ostatnie napisane) podobała mi się bardzo. Może ostatania część została zbyt pospiesznie napisana i wogóle troche naciągne to to, ale wesołe przy tym i lekkie, jednocześnie erudycje pana Andrzeja sławiące, słowem: dobre czytadło. Ale jak Lux Perpetua pisana była w pośpiechu, to pojechała jeszcze na wózku pomysłów i koncepcji poprzednich dwóch części. „Żmija“ nie miała swojego wózka, ani nawet skrzydeł nie dostała (żmija ze skrzydłami to smok jest) i dlatego ani to odjazdowe (głupie słowo) nie jest, ani lotne mocno. Powieść ta opowiada o Afganistanie. Sowieci siedzą sobie tam i walczą z autochtonami. Wśród Sowietów jest jeden Sowiet co ma zdolności paranormalne polegąjące na przewidywaniu przyszłości, ale to chyba nie ma znaczenia w calej historii, bo spotyka złotą żmiję. Wchodzi z nią w przeróżne interakcje, w skutek których widzi wydarzenia zaszłe dziejące się na terenie Afganistanu. Sapkowski pokazuje przy tym, jak to nikt nigdy nie zdobył Afganistanu i jak beznadziejna jest dzisiajesza działalność zbrojna na tym terenie. To tak najpłycej chyba rozumiejąc, bo wierzę, że są tam jeszcze głębsze sensy na których nie starczyło pisarskiego flow. Wierzę też, że osłabnięcie poczucia humoru jest tylko słabszym momentem pisarskim albo moją chwilową atrofią zmysłu czucia żartu, i że jeszcze spotkam się z Sapkowskim na tej samej Wyspie Porozumienia, a wokoło hasać będą jakieś wiedźmy i smoki i rycerze i będą bagna, a nie: Araby, rakiety, Sowiety i pustynia. NIe czuje się Sapkowski dobrze w nowym towarzystwie.
A we wtorek chyba na "Avatar".
God is a concept
DarthVaderSoundtrack
Opowiada Grażyna (36l.) z Poznania: „Jestem nauczycielką matematyki. W zawodzie prauję już 10 lat i czułam, że się wypaliłam. Niepowodzenia w pracy przekładały się na moje życie prywatne. Wiedziałam, że muszę coś zmienić, zacząć od początku. Wtedy zobaczyłam reklamę DarthVaderSoundtrack. Zgłosiłam się na romowę ze specjalistami i dziś moje życie odmieniło się zupełnie: czuję, że wrota kariery nauczycielskiej stoją przede mną otworem, a mój mąż nigdy dotąt nie był tak ze mnie zadowolony. Wszystko dlatego, że każdemu mojemu pojawieniu się w scenie towarzyszy „The Sweetest Thing“ - lepiej, nie mogłam trafić.“
Opowiada Bogdan (40l.) z Gdyni: „Miałem już serdecznie dość "Sound of Silence" Simona and Garfunkela. Czułem, że kiedy pojawiam się w jakiejś scenie milknął rozmowy, kobiety odwracają wzrok, mężczyźni zatykają sobie uszy. Mam 40 lat i wciąż nie mam żony. Mieszkam z matką. Jako postanowienie noworoczne wymyśliłem totalną zmianę stylu życia. Zacząłem od zmiany mojej własnej ścieżki dźwiękowej. Udałem się do fachowów i… co tydzień spotykam się z inną kobietą, mieszkam w hotelach bo dostałem pracę w ktorej mogę jeździć w delegacje. Czuję się jak 20 latek a to tylko dlatego, że eksperci DarthVaderSoundtarck dopasowali do mojej postaci pierwsze 8 taktów z „The Seed (2.0)“. Czuję, że mogę zdobyć cały świat!!!“
Opowiada Milena (24l) spod Krasnegostawu: „Kiedy przyjechałam na studia do miasta myślałam, że ścieżka dźwiękowa z piosenką Kasi Cerekwickiej będzie ok. Wydawało mi się, że to pozwoli mi się odnaleść w miejskiej rzeczywistości. Szybko jednak zorientowałam się, że coś jest nie tak. Wpadłam w złe kręgi, zaczęłam się źle uczyć, a do tego czułam, że brakuje mi wyluzu. DarthVaderSoundtrack polecili mi „Cantaloop“ Us3. Teraz zrozumiałam co oznaczas słowo wyluz i jak można dobrze spędzić czas.“
Chcesz odmienić swoje życie tak jak zrobili to Grażyna, Bogdan i Milena? Masz już dość straszenia ludzi swoją kiepską ścieżką dźwiękową? Zgłoś się do nas, a nasi eksperci sprawią, że Twoich wejść nie powstydziłby się sam Darth Vader.
Rozmawiamy z twórcami doractwa i ekspertami w dwóch osobach. „ – Skąd pomysł? Po co to robicie? – Traktujemy to jako swego rodzaju misję. Chcemy by przez ścieżkę dźwiękową ludzie zobaczyli, że życie może być piękne. Mamy świadomość, że w dzisiejszym spluralizowanym świecie łatwo można zgubić się w ślepiej uliczce blichtru. Wieloletnie obcowanie z muzyką i pięknem w czystej postaci nauczyło nas co jest dobre a czego należy unikać.“
Jeśli jeszcze Cię nie przekonaliśmy zadzwoń na naszą infolinię pod darmowy numer 800-666-666 by uzyskać wszelkie potrzebne Ci informacje. Pamiętaj: doradztwo DarthVaderSoundtrack sprawi, że poczujesz się jakbyś miał po swojej stronie moc Sithów oraz całą armię Imperium.
Nowatorski Dizzee Rascal
Blog Roku
Dupeczka jak przystało na króla
Ja przy Naomi bym się pewnie wypierdolił, a ten typ jeszcze tańczy. I to jak tańczy.
Fotografia
Imaginarium dr. Hollywood
Po obejrzeniu filmu wniosek jest jeden: Hollywood robi mistrzowskie trailery. Trailer zarówno przed filmem jak i po oglądam z ciarami na plecach, film zaś oglądałem z zapałkami w oczach. Historia może i dobra, w sensie pomysł sam, ale wykonanie mierne. Nie ratuje go nawet obsada a może nawet to ona jest problemem, bo ciekawe jest czy gdyby sam Ledger zagrał cały film to nie byłoby lepiej (dla fanów Deepa - Deepa jak na lekarstwo). Co do obsady to wielkie pięć dla Waitsa w roli Diabła i wielka pięść dla Lily Cole - córka Parnassusa - jedyna dupeczka w filmie i taka beznadziejna. Poza tym efekty dają rade - bajkowe i nawet ładne, muzy nie pamiętam, czas trwania za długi. Filmu gorąco nie polecamy, no może do obejrzenia na kompie.