Bohater Klasy Robotniczej

Od dnia narodzin poczujesz się zerem,
bo zabiorą twój czas nic w zamian nie dając
a ból tak nabrzmieje że cały zdrętwiejesz

Ludzi pracy bohater, eh, to jest coś
Robotniczy bohater to byłby gość

Krzywdzony w domu i bity w szkole
Nienawidzą mądrego a gardzą matołem
aż ci się popieprzy, ten cały ich kodeks

Ludzi pracy bohater, to byłoby to
Robotniczy bohater to byłby gość

Gdy masz te tortury i lęki za sobą
chcą byś karierę, wybrał zawodową
ale ze strachu, nie możesz ruszyć nogą

Bohater ludu , eh, to jest coś
Bohater ludu to byłby gość

Naćpany religią i seksem z TeFau
czujesz się cwaniak i wolny nad stan,
lecz z tego co widzę parobek i cham

Bohater ludu , eh, to jest coś
Bohater ludu to byłby gość

Mówią: jest jeszcze miejsce na szczycie dla ciebie
naucz się jednak uśmiechać mordując
zupełnie jak ci co są już na górze

Bohaterem być ludu to wielka rzecz
Ludzi pracy bohater, eh, to jest coś
Jeśli chcesz to po prostu za mną chodź
Jeśli chcesz to po prostu chodź

John Lennon 1970, tłum. Moreira

Reprezentuj




DeWuA Mafia...

i poszło w Polske...

się słucha

A teraz hit sezonu. Jak ktoś lubi internetowe radio tak jak ja to bardzo lubi internetowe radio. Kiedyś lubiłem nieodżałowane Jazzradio, teraz w pracy słucham Sky Cośtam Radio ale od dzisiaj przełom. Sprawdźcie tą platformę: http://pl.delicast.com/radio. Na prawdę zajebista sprawa. Stacje z całego świata, z samej Polski ponad 400! Do tego wszystko pogrupowane tematycznie i w jednym miejscu na jednym playerze, stacje dramowe, hiphopowe, jazzowe, klasyczne, chilloutowe, religijne, edukacyjne, wszystko kurna wszystko. Gites bombeczka sztosik kozak. Polcam.

fenomenologia egzystencjalna

Mało mam ostatnimi czasy czasu na gapienie się w lustro. Kiedyś robiłem to notorycznie bo nie wiele rzeczy fascynuje mnie tak bardzo jak własna twarz i to właśnie w istotowym sensie słowa fascynuje. Na poczcie bywam regularnie i na tej poczcie stanowiska są od siebie pooddzielane (zajebisty wyraz z "oo" i "dd" zupełnie bez sensu jest to pisać rozłącznie) lustrami. Przynoszę dużo listów i raczej długo pani schodzi ich ogarnięcie. Zazwyczaj jak tak czekam na to ogarnięcie i patrzę na tą panią to mi hula po głowie pytanie o to, że jeśli teoria ewolucji jest prawdziwa to po co kobiety żyją jeszcze tak długo po menopauzie. Nie jest to jakieś wielkie pytanie ale te panie z poczty jakoś szczególnie do niego prowokują.
No ale ostatnio zacząłem się gapić w lustro zamiast na siwy czubek głowy pani napierdalającej stemplem bez opamiętania. I tak patrzę na tą piękną buzię i coś mi nie bangla. Co jest kurde z moim czołem? Światło mnie razi czy jak? Bruzdy trzy biegną przez nie w poprzek, zmarszczki normalnie. Wypróbowałem kilka min i te zmarszczki tylko się powiększają a jak robię beznamiętną minę głupka, przy której powinny zniknąć to wyglądają jeszcze gorzej tylko, jak pęknięcia na piasku albo śniegu. To nie żarty, to nie od małpich sztuk odkształcenia, to zmarszczki prawdziwe z wiekiem przychodzące. Powaga bo i wtedy je miałem i dzisiaj i wczoraj specjalnie patrzyłem i rano i wieczorem wypoczęty czy śnięty. Jeszcze wtedy na poczcie miałem chwilę żeby sprawdzić przy której mnie są najwyraźniejsze i rozpoznałem ją jako moją minę wyjściową. To jest taki mój codzienny wyraz twarzy tylko że dotychczas, jak go rozluźniałem, na przykład po ziole albo przez sen to bruzdy znikały a teraz nie. Nie musiałem też długo identyfikować tej miny: jest to klasyczny wyraz zatroskania. W tym rzecz właśnie. Zatroskanie jest moją podstawową postawą względem wszechogarniającego. Odkąd pamiętam. Nie przejawia się ono stresem, czy smutkiem czy w ogóle na co dzień. Jest ono sobie jest zwyczajnie a teraz gdy skóra mojej twarzy nie produkuje już tyle czegoś tam co kiedyś to troska może w końcu się uzewnętrznić nie sprostowana głupkowatością, której zawsze nadużywałem i zawsze w najlepszym stylu. Ale zmierzam w tym wyposzczeniu do tego, co o mojej trosce powiedział pewien mądry niemiec, który lubił łazić po lesie i górach a na imię miał Marcin:

"Bycie-w-świecie jest z istoty troską i dlatego wcześniejsze analizy bycia (...) można było ująć jako zatroskanie, bycie zaś z napotkanym wewnątrz świata współjestestwem innych jako troskliwość. Bycie-przy... to zatroskanie, gdyż określone jest jako sposób bycia-w przez jego podstawową strukturę, tj. przez troskę. (...) Troska zatem nie oznacza też zasadniczo i wyłącznie izolowanego odniesienia Ja do siebie. Wyrażenie 'troska o siebie' , w analogii do zatroskania i troskliwości, byłoby tautologią. Troska nie może oznaczać pewnego szczególnego odniesienia do Siebie, charakteryzuje je bowiem ontologicznie samoantycypacja; w tym określeniu współzawarte są także oba dalsze strukturalne momenty troski: bycie-już-w... i bycie-przy...
(...) Troska jako źródłowy całokształt struktury znajduje się w egzystencjalno-apriorycznym sensie 'przed' wszelkim faktycznym 'zachowaniem się' i 'stanem' jestestwa, tzn. zawsze już w każdym z nich. (...) Dlatego daremne są próby sprowadzenia fenomenu troski w jego z istoty niepodzielnym całokształcie do pewnych aktów lub popędów, jak wola i życzenie czy pociąg i pęd, bądź też budowanie [owego fenomenu] z ich zestawu. (...)
Wyrażenie 'troska' oznacza podstawowy pod względem egzystencjalno-ontologicznym fenomen, który wszelako nie jest w swej strukturze prosty. Ontologicznie elementarnego całokształtu struktury troski nie można sprowadzić do ontycznego 'praelementu', tak samo jak bycia nie da się 'wyjaśnić' na podstawie bytu." [M. Heidegger, Bycie i czas, Warszawa 2008, s. 246-250.]

Tak to widzi mój ulubiony think-tank ale żeby było weselej to zacytuję go raz jeszcze cytującego starą bajkę jak to dziad:

"Gdy pewnego razu 'Troska' przebywała rzekę, ujrzała gliniaste dno: w zamyśleniu podjęła grudkę i zaczęła ją formować. Medytuje właśnie nad swoim dziełem, gdy nadchodzi Jowisz. 'Troska' prosi go, by tchnął ducha w uformowany kawałek gliny. Jowisz chętnie to czyni [to na prawdę proste, uwierzcie mi - przyp. red. Moreiry]. Gdy jednak 'Troska' chce teraz nadać imię swojemu wytworowi, Jowisz zabrania żądając, by temu czemuś nadać jego, Jowisza, imię. Podczas gdy 'Troska' i Jowisz spierają się o imię, podnosi się także Ziemia (Tellus) życząc sobie, by wytworowi nadać jej imię, skoro to przecież ona użyczyła mu nieco swojego ciała. Spierający się wezwali Saturna na sędziego. On zaś podał takie oto, słuszne zda się, rozstrzygnięcie: 'Ty, Jowiszu, który tchnąłeś w niego ducha, po jego śmierci otrzymasz ducha; ty, Ziemio, która ofiarowałaś mu ciało, otrzymasz ciało. Poniważ jednak 'Troska' pierwsza stworzyła tę istotę, niech podczas jej życia 'Troska' ją posiada. Co zaś do sporu o imię, to niech się ta istota nazywa 'homo', skoro z humus (ziemi) została uczyniona " [tamże, s. 252].

O taka z dupy ta bajka trochę ale jak prześledzić jej dzieje co w przypisie pod nią umieszczono to zmienia obraz rzeczy: Heidegger, wziął ją od jakiegoś K. Burdacha, który znalazł ją u Goethego, który zaporzyczył ją od Herdera co ją wygrzebał jako dwieście dwudziestą bajkę niejakiego Hyginusa. Tak się właśnie tworzy kulturę i dlatego niemcynajwspanialszym narodem świata.

W każdym razie tym co widać na moim czole to nie smutek, żal czy strach albo zdziwko. Na moim czole kwitnie ontologia.

radosna twórczość babilonu


... noo to zajebiście, liczy się bo się wszystko liczy i przelicza na hajs przecież. Myśleliście, że kultura jest emanacją człowieczeństwa, naocznością wolności i podmiotowości, że wsadza kaganek wartości w ciemne dupy zabobonnych ignorantów oraz krzyczy głosem krzywdzonych i rozszerza źrenice uciśnonych? Tak myśleliście? Otóż taki chuj! Jaszczury wiedzą i wyraźnie nam mówią na kolorowo, na przystankach, że kultura to PKB i miejsca pracy i kreatywne społeczeństwo, czytaj: robotne i przedsiębiorcze. Kultura się opłaca!
Ja powiem więcej nawet: miłość, miłość się opłaca. Zawieście jaszczury na przystankach takie hasło: "Miłość się liczy - ludzie kochani pracują chętniej i lepiej". Można będzie też badać poziom miłości w narodzie wtedy na podstawie PKB właśnie. Jaaa, ja to mam genialne, kurwa, pomysły - jak raz na przystanki babilonu.

O a zobaczcie to jeszcze: http://kulturasieliczy.pl/prezentacja/ Co będzie jak nie będzie kultury Ci kolesie są nawet w stanie powiedzieć! No więc jak nie będzie kultury to będzie brzydko na ulicach! Tak to właśnie wygląda we wspaniałym wynalazku zwany "kapitalizm kognitywny" - straszne gówno.

Jorge Ben Jor...

... od dzisiaj lubię. Dzięki Jutubie oszszwiście. Mas Que Nada czyli utwór który nie nudzi się nigdy i pewnie jest w absolutnej czołówce jeśli idzie o ilość wykonań i interpretacji. Rano dzisiaj było dobre więc po głowie mi chodziło Więcej Niż Nic to se puściłem z tuby i na ten wykon a tym wykonem zafrapował mnie artysta i słucham go sobie teraz. Bardzo lubię portugalski chociaż w brzmieniu jest on jak uścisk miękkiej dłoni ale może w tym urok cały, że słuchanie portugalskiego to taki uścisk przez chustkę, trochę fuj ale perwersyjnie przyjemnie. Pan Jorge nagrywa nieustannie od 1963 także ma trochę tego w dorobku ale myślę, że po pierwszę postaram się pozyskać wydawnictwo, które popełnił z Gilberto Gil'em bo posłuchajcie tylko, koniecznie w całości chociaż długie:



auu! Seksowne w kit. Brzmi kurde trochę jak reggae ale jakby funku w tym jest sporo też i afryki dużo, naprawdę kurde oczarowany jestem. No to jeszcze rzeczona Mas Que Nada a reszty sami sobie poszukajcie. Pozdro.



No dobra jeszcze to Au! Sexi... i z przesłaniem. Pokój.

massa krytyczna

Jeee! Zainaugurowałem swój własny sezon pedałowy! Od tygodnia już ponad, codziennie do pracy naginam na bajku ale dopiero wczorej wycieczkę prawdziwą zrobiłem czyli taką której celem jest jazda sama w sobie. Masy krytyczne tu w mieście tym funkcjonują i na wczoraj taka była umówiona: Nocna Masa Krytyczna śladami powstania w gettcie.
O 00.00 się na taką masę przyjeżdża pod kolumnę Zygmunta. Trzeba mieć oświetlenie i rower do tego oświetlenia i się nagina. Masy są tu cykliczne i różne na okazje rozmaite. Taka wielka masa jest w każdy ostatni piątek miesiąca i wtedy nawet kilka tysięcy cyklistów nagina ulicami. Na inne masy stawia się podobno 10 do 30 osób. Na wczorajszej było 12.
Nigdy nie brałem udziału w takim czymś i fajno jest. Przestrzega się wszystkich przepisów ruchu, nie można po chodnikach jechać (liberalnie potraktowany przepis), prowadzi ktoś i za nim się jedzie ale konsultacje są dozwolone i jest demokratycznie raczej.
Cała frajda polega na tym, że jedziesz bandą a bandy nikt nie rusza bo banda rządzi więc na wyluzie zajmujemy cały pas ruchu i nikt nie śmie trąbnąć i cierpliwie za nami musi jechać aż będzie można wyprzedzić i może się wściekać taki kierowca i plwać se na szybę i chuj z tego wynika.
Nie będę się zwierzał co do trasy za bardzo bo symbolicznie jedynie ma ona wymiar symboliczny. Chodzi o to żeby sobie w nocy po mieście ponaginać. Przyjemość tą odkryłem lata temu już i sobie po Lublinie nie raz śmigałem tylko że Lublin objeżdżałem w godzinę do okoła a wczoraj zeszły mi się dwie i pół godziny a zrobiliśmy tylko pewien wycinek centrum plus bonus w postaci kopca powstania warszawskiego - straszne miejsce. To taka górka, jak się okazało blisko mojego miejsca zamieszkania, usypana z powojennych gruzów miasta. Zwalili to na kupę a na górze zasadzili pomnik i wszystko byłoby git gdyby nie to że po systemowej zmianie zasadzono tam dodatkowo las, las jebanych krzyży! Przysięgam kurde, że to nie żart. Na kupę wchodzi się długimi schodami a po bokach są dziesiątki drewnianych krzyży, tak z metr każdy. Strach na szczęście szybko mija gdy na szczycie rozejrzysz się na około. Zajebista panorama miasta całkiem za darmoszkę.
Zimno było z lekka ale naraz jakiś koleżka mi rękawiczki porzyczył co mu zapomniałem oddać później. Czas szybko leci na takiej masie bo jedzie się tempem zupełnie przyzwoitym a po za tym się gada się albo nie, patrząc tylko na boki lub pod koły. Wygląda w każdym razie na to że masy będę bywalcem. CBC żyje i rządzi. Pokój.

!!!ChoNaOpenSource!!!

W ten piątek w lubelskim Graffiti Open Source zagra rozgrzewkę przed łódzkim raperem Zeusem. Będzie to pierwszy kontakt Open Source'a z rap-publicznością. Co z tego wyjdzie, sprawdź sam/a w ten piątek o 20.
Dozoba w Graffiti.
Pokój!!!

somnoretrospektywa

O małożem zapomniał bym był o śnie co mi się śnił poprzedniej nocy a szkoda by było. Śnił mi się ślub Stukosa alternative take. Kurde nie wiem dla czego jego skoro jego był już dawno (edit: hahaha zły link mi się wkleił ale dobry jest więc zostawię a docelowo chodził o ten). Chodzi pewnie o to że Stukos to jedyny mój ziomek co się ożenił i reprezentuje on ów proceder w mojej wyobraźni. Tym razem Magda i Stukos żenili się w drewnianej gospodzie nad jeziorem [KURWA! muszę przerwać w tym miejscu: jest punktualnie 00.00 a pod moim oknem napierdala ciężarówka sprzątająca ulicę, warczy i syczy 5km/h! Ja pierdole w tym mieście żeby kierowcom nie przeszkadzać przypadkiem w jeździe ulice sprząta się po północy bo kurwa człowiek spać nie musi a samochodem napierdalać musi - co za chuje!] w lesie. Całe towarzystwo było co na ślubie orginalnym i też wódę wszyscy łoili tyle że tym razem jeszcze przed samą ceremonią a łoili w skrytości w owym lesie. Ja tym razem również nie piłem bo wódy nie lubię ale za to stałem tam z kolegami i Stukosem. Nie było co jarać tym razem nie wiem jakim cudem ale cud zdarzył się że dostrzegłem zioło co rosło tam. Nazrywałem tego zioła ale przecież nie idzie tego spalić. Moreira zmyślny jest i naraz wykminiłem, że trzeba sobie liście wetrzeć w twarz (sic! sick!) No to sobie wtarłem i podałem Tichonowi a ten Stukosowi, którego trzeba było chwilę namawiać. Stukos wtarł tak mocno aż się spieniło i podał swoim kolegom z liceum. Rozeszliśmy się. Następna scena to ja w tej oberży drewnianej, wnętrze takie z dzikami na ścianach i antresolą (bardzo lubię to słowo). No i ja na tej antresoli i zapłakana kobieta jakaś wpada i krzyczy, że tragedia, że ślubu nie będzie. Biegnę ja do kaplicy co tam była a tam afera bo wszyscy strasznie się zajebali a Stukos tak, że go trzeba było przynieść pod ołtarz. Rodzice Panny Młodej, że skandal, i że nie będzie ślubu. Ja w interwencję do nich bo jak się okazało jako jedyny nie piłem wódy więc nie jestem doszczęnie zbetoniony tylko zielony (śniło wam się to kiedyś? Mi się zdarza czasami i na prawdę bardzo to lubię) ale moja interwencja jest bezskuteczna bo wszyscy koncentrują się na poszukiwaniu tego, który doprowadził Stukosa do tego stanu - w międzyczasie Stukos rzyga pod ołtarzem. Ja się wymiguję i dalej nie pamiętam co się dzieje, jakieś bieganie po lesie itakdalej. Fajnie?

Podejrzany obywatel Moreira

To koniec! Postawią mnie pod murem i kula w łeb. Folgowaliśmy tu sobie i się doigraliśmy, ja się doigrałem, Moreira. Mają mnie, jestem oficjalnie podejrzanym o popełnienie zbrodni. Dzisiaj w III komisariacie na ulicy Opaczewskiej byłem przesłuchany pod zarzutem nie zastosowania się do polecenia rozejścia się (kurwa nie dałbym rady choćbym chciał więc po prostu odpuściłem) i utrudnianie czegośtam komuśtam (gówno! Ja jestem kompletnie nie przeszkodliwy, kto zna ten wie). Do winy nie przyznałem się bo kurwa twardy jestem jak mój dziadek co na wojnie stopy w krowim łajnie maczał żeby nie odmarzły. Skorzystałem też z prawa do odmówienia składania wyjaśnień bo i tak bym ściemniał. Sprawa będzie przekazana do sądu a sąd przekaże ją, uwaga, do Trybunału Stanu! Haaaa! Kurwa, bo wiedzą, że z nie byle kim mają do czynienia babilonu ścierwa, haaa! A Trybunał sprawę umorzy bo kraj mamy demokratyczny i się zbierać i rozbierać można gdzie się chce i kiedy a ja jestem demokratą i swoje prawa znam. Niemniej jednak zostałem jeszcze pouczony na piśmie. Najlepszy fragment pouczenia wam tu przedłożę, proszszsz:

Pouczenie
Osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia o uprawnieniach i obowiązkach 

1. Bla bla bla (...)
2. Osoba podejrzana jest zobowiązana poddać się:
- oględzinom zewnętrznym ciała i innym badaniom nie połączonym z dokonaniem zabiegów na jego ciele, z wyjątkiem chirurgicznych, pod warunkiem, że dokonywane są przez uprawnionego pracownika służby zdrowia z zachowaniem wskazań wiedzy lekarskiej i nie zagrażają zdrowiu oskarżonego, jeżeli prowadzenie tych badań jest nieodzowne; w szczególności oskarżony jest obowiązany  przy zachowaniu tych warunków poddać się pobraniu krwi, włosów lub wydzielin organizmu (art. 74 par. 2 pkt 2).

Nie mogę się doczekać. Uczciwie muszę jednak nadmienić, że pani policjantka była bardzo miła i dowcipna i razem urządziliśmy sobie małe podśmiechujki z babilonu. Tak czy siak już po mnie. Recydywa. Świat zza krat i Guantanamo. Piszcie do mnie. Podarki przekazujcie przez Tichona przy okazji pocieszajcie go jakoś i wspierajcie a ja postaram się załatwić pokój intymny na jego odwiedziny. Pokój.

John Scofield w Lublinie 24.IV.2010.

Jakbyś nie wiedział/a, to Scofield jest w Lublinie. Tak, tak, ten sam. 24 kwietnia o 20 zagra, w naszej Filharmonii, za jedyne 120 zł. Ja mam już bilet. Można jeszcze kupić więc się streszczaj. Wogóle to na cały festiwal warto pójść. Ja byłem w zeszłym roku i bez ściemy zaliczam tamten weekend to najlepszych weekendów 2009. Szczegóły festiwalu tutaj.
To co, dozoba w następną sobotę.

"Może byś tak wpadł popedałować?"

Spędzając ostatnio kilka chwil u Fremenki w kuchni natknąłem się na gazetowy wywiad z Lechem Janerką. Bardzo ciekawy człowiek: inteligentny, skromny i nie wierzy w Boga. Czułem się jakbym czytał wywiad ze sobą. W biografii napisane zostało, że to muzyk zasłużony dla naszej rodzimej sceny, co wiedziałem, ale że zasłużony i to wielce, tego już nie wiedziałem. Aktualnie sprawdzam pana twórczość i faktycznie mocno andergandowe, eksperymentalne granie z dobrymi tekstami, czyli jakbym słuchał siebie z 2020. Ze znanych oldschoolowych numerów to poniższy, zresztą płyta mocno odjechana (słucham aktualnie, niestety na trzeźwo, bo całą fazę przeznaczam na pisanie postów). Rzecz z 1984, czyli z roku w którym niektórzy z nas się rodzili, inni już mieli to za sobą, a niektórym miało się to przytrafić wkrótce.

Kocham polskie lata 80ąte.

Jego żona gra na wiolonczeli zupełnie jak moja przyszła.


No i hit współczesny, który dedykuję Moreirze.
(Przechodniu, nim skrytykujesz ten tekst wcześniej wyłącz telewizor i uważnie go wysłuchaj)



...I nie zagrał w reklamie piwa....

Konopiowe

Kiedy Lufa pokazał nam ten film wszyscy byliśmy wstrząśnięci oraz pełni szacunku. Mamy nadzieję, że to nie jedyne takie miejsce w naszym kraju. Przy okazji tego filmu znalazłem stronę, jakże oczywiste jest jej istnienie ale nigdy nie wpadłem na to żeby na nią wpaść, POLICJA.PL i oczywiście zakładkę CBŚ. Gdyby kiedyś, jakoś, przez przypadek nawet, zalegalizowano u nas marihuanę, to CBŚ - nasze lokalne FBI - straciłoby swoje główne pole do popisu. Rozwiązaliby to wpizdu bo nie byłoby jak się wykazać.
A tu jest ten sam filmik, tylko że pani opowiada co znaleźli. NIe da się go umieścić, więc odsyłam do Youtube'a.

chujowo

http://www.mkidn.gov.pl/pages/posts/apel-ministra-kultury-i-dziedzictwa-narodowego-690.php

"Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdan Zdrojewski zwraca się z apelem do wszystkich polskich instytucji kultury o odwołanie wszelkich imprez kulturalnych zaplanowanych na najbliższy czas."

Żyjemy w kraju, w którym sam szef od kultury jednoznacznie utożsamia ją z rozrywką i zabawą. W ten sposób szef od kultury równa operę z burdelem moim skromnym zdaniem. W moim miejscu pracy miały odbywać się Warszawskie Spotkania Teatralne na przykład - nie festyn, nie festiwal nie przegląd nawet ale spotkania - odwołane bo żałoba a jak żałoba to trzeba do kościoła chodzić a nie się spotykać ,bo tak mówi minister, biskup i każdy inny chuj co myśli, że może 38 milionom ludzi mówić jak mają przeżywać. Jebać ich. Pokojowo ale jebać.

edit: Czytelnictwo to jedna z dźwigni kultury więc na tydzień zabrania się czytać. Nie wiem jak z autobookami.

Przyjaciele z dzieciństwa

Nie ma czasu na nic. Dobrze, że przynajmniej są ziomy z dawnych lat. Potrafią już równo pukać w Axioma. Teraz muszą jeszcze nauczyć się w miare sensownie stukać w klawiaturę i problem pisania postów będe miał z głowy.

Rjana

Poprzedzające wyposzczenie było moskującym wybiegiem, że muzę ambitną znam i lubię żebym tu się teraz mógł bezpiecznie uzewnętrznić z moją ulubioną radiową piosenką roku (bo mi się żadna piosenka z radia już od roku chyba nie podobała). Obiecałem sobie że już nie będę jutubem nadrabiał naszej niedyspozycji twórczej bo nie sposób nie zauważyć, że nam dupieje ten blog ale myślę że rzecz to przejściowa. Na dupiejący blog dupeczka Rjana bo jak powiedział pewien mój znajomy amator czarnych dziewczyn: "Rhianna... Rhianna's hot man". Prawdę powiedział rzekłbył on. Pokój ludziom giętkich bioder.

ULVER znaczy evoluovać

Właściwie to znaczy wilk po wikińsku. Ulver kurde ludzie! W domu na święte święta jestem i nie wziąłem nic do słuchania i sięgnąłem na starą i bardzo zakurzoną pułkę i znalazłem tam Ulver. Kurde jaka ja lubiłem ten band. Kurde jak ja o nim zapomniałem na śmierć ale nie taką ściemnianą jak Jezus. No i sobie puściłem, a że z deczka jeszcze zielony byłem (Jiggah bless) to jak mnie nie zassie w próżnię dźwięków jak implozją do głowy mej wnętrza wciąganych. Ulver, kurde, to taki band co go słuchałem w liceum wcześniejszym niż późniejszym. Ulver, kurde, pokazał mi kolega co był sztanistą a teraz jest po prawicy Pana. Ja też diabła lubiłem w szkole, chociaż trochę mniej niż kolega i niż Tichon (Tichon miał nawet biblię diabła z ameryki), ja lubiłem wampiry i lubiłem Williama Blake'a mroczną poezję. Ulver, kurde, nagrał taką płytę "The Marriage of Heaven and Hell" gdzie czyta się Blake'a pod muzę - zajebista płyta. Co więcej okazało się, że Ulver to kurde stary zespół jest, i że u zarania mocno w black metal cisną - skandynawski black metal romumiecie a nie jakieś pierdu pierdu. Ten black metal ichniejszy w stronę ludowych podań norweskich z gitarkami takim do bajdurzenia szedł ale ryku też tam było. Później to nie słuchałem a później kupiłem sobię album Perdition City z 2000 roku już. Inne miałem potrzeby muzyczne jak go sobie kupiłem ale z ciekawości iiiii zajebiście. Normalnie nowość dal mnie muza taka elektroniczna i sampli troszki, taka trochę jak filmowa ale wokal od czasu do czasu i cała płyta jakby jednego zamysłu się trzyma - no ciekawa bardzo. Słuchałem jej troszki ale miała taki motyw, że była na nośniku co stracił był już mocno na popularności i odstawiłem ją i zapomniałem. No i wczoraj maszszszsz, jak gruszka w popiół wpadłem. Zajebista płyta jest Predition City, zajebisty band Ulver jest także jak masz człeniu i człenko okazje to słuchaj a ja tu teraz z grubsza pojadę, po kolei:

Nie lękajcie się


Diabeł


Diabeł! Diabeł!


To jest naprawdę zajebiste, słuchaj kurde


Słuchaj Diabłaaaaa! Tej płyty na tekstach Blake'a to trzeba w całości koniecznie także szukajcie (hot shit D'n'B content warrning)


A teraz do Predition City


Słuchajjjj Diabła!


Dobra jeszcze to i styknie. Resztę sprawdźcie sami bo kto nie zna Ulver ten lamus. Są bodaj trzy płyty po Predition City i nie mam pojęcia o nich to nie będę tu puszczał ale sprawdzę temat bo wkrętkę mam. Pokój.