Tak bym tłumaczył rozwinięcie skrótu La SAPE czyli La Societe des Ambianceurs et Personnes Elegantes. Co to są opowiem po dłuższym wstępie.
Ogłoszono dzisiaj wyniki tegorocznego World Press Photo. Ciężki to "konkurs" jest. Rozległa galeria zwycięzców tutaj. Dlaczego ciężki? Fotografia prasowa na prezentowanym w konkursie poziomie to straszna robota. Robi się rzecz wspaniałą, misję, z jednej strony ale kurde coś nie do końca tak jest w tym zawsze. Tym nie do końca tak zazwyczaj fotoreporterów się obarcza i to od lat i od lat nie idzie rozsupłać etycznego waloru ich pracy. To nie ich wina, że świat taki jest jaki jest ale zawsze wydaje się, że gość z aparatem próbuje jakby z tego świata wyłączyć się, po za nim stanąć i zdjęcie zrobić. Niby tak musi ale... ciężka strasznie sprawa. To Ci goście, fotoreporterzy czyli, pokazali światu jak wojna, głód, choroba, kataklizm wygląda jak jest daleko. Historię zmienili parę razy. Biorąc pod uwagę ryzyka na jakie się narażali ich praca jest nieoceniona ale... sam nie wiem kurde.
No i ten konkurs jest i zdjęcia wspaniałe - z technicznego punktu widzenia. Po pierwsze pokazują jaki tragiczny był miniony rok, i że w sumie ten tragizm gówno nas obszedł. Po drugie to ja nie wiem czy w tego typu fotografii powinno się ogłaszać konkursy po prostu. Według organizatorów, od lat to przedsięwzięcie służy podnoszeniu jakości zdjęć prasowych na całym świecie. Problem tkwi w tym czy podnoszenie jakości tych zdjęć idzie w parze z podniesieniem skuteczności ich przekazu. Czy to się przypadkiem nie rodzi spaczona estetyka przy tym specyficzna tylko.
Jest dziesięć kategorii, w każdej trzy nagrody za zdjęcie pojedyncze i trzy za reportaż. Do tego zdjęcie roku. Rządzi śmierć, masakra i łzy. Najważniejsze nagrody to zdjęcie roku i reportaż kategorii zdarzenia. Ciekawostka taka, że jedynym polakiem co zdobył laur w tej dziedzinie to Radosław Sikorski piękny polityk nasz (gość ma masakryczną biografię - nie głosujcie na niego). W tym roku zdjęcie główne ładne - w Teheranie kobieta na dachu stoi i krzyczy - piękne światło i w ogóle. Reportaż to sprawa przykra jednak moim zdaniem - drugi rok z rzędu argentyński fotograf zdobył. Zobaczcie jego zdjęcia sami. Gość się wystawia na strzał po prostu, włazi w najgorszy szajs, robi zdjęcia i udaje mu się przeżyć. Kurde sam nie wiem czy to o to chodzi. Z drugiej strony jak patrzę na te foty to czuję strach jakbym tam był i to pewnie jest klucz właśnie.
Chciałem jednak o weselszym aspekcie napisać. Pozornie przynajmniej. Trzecia nagroda w kategorii Ludzie za reportaż. O tym jak mieszkańcy w jednej wiosce w Zimbabwe znajdują zdechłego słonia - niesamowite, szczerze. Druga to druga nagroda za reportaż w dziele Sztuka i Rozrywka:
La SAPE to tacy kolesie co mieszkają w Kongo. Kongo to piekło. Od paru dobrych lat ludzie metodycznie się tam wyżynają, mnożą i wyżynają i rodzą po to żeby się wyżynać a świat na to nic bo się nie opłaca. Ale w tym Kongo, ci kolesie w ogóle nie zwracają uwagi na całe gówno i wymyślili sobie, że w życiu się liczy żeby drogie, ładne ubranie mieć - liczy się wyglądówka. Towarzystwo tam mają od tego i to z zapleczem historycznym znacznym bo z początku ubiegłego wieku. To pewnie tłumaczy absurdalność onej inicjatywy bo gorszego w historii ludzkości wieku niż XX nie było jeszcze i może faktycznie tak trzeba było na to reagować albo podobnie - na przykład w roku 2000 wszyscy powinniśmy byli się przebrać za klauny i spędzić tak żywota w jakichś narkotycznych komunach. To by było takie wystrzelanie kutasem po twarzy naszych przodków wspaniałych. La SAPE trzeba oddać jednak, że faktycznie mają zajebisty styl. Ale dlaczego o nich? Bo ci kolesie mają moją osobistą nagrodę, złoty medal igrzysk zwanych Życiem w kategorii "Nie na miejscu". Nie, że są źli z tego powodu - fajni są. Przedstawiam wam więc La SAPE: